piątek, 22 kwietnia 2016

02. Chapter 23

      Zaraz po nagraniu teledysku zaczęłam znów płakać. Chciałam być silna, ale nie za długo wytrzymałam. Po rozmowie z Mayą nie wiedziałam, co czułam do Logana, to prawda, ale to nie zmniejszało mojego bólu po jego odejścia. Zwłaszcza po tym, a jaki sposób odszedł.
Maya dała mi trochę posiedzieć samej, bo ją o to poprosiłam. Potrzebowałam spokoju, aby wypłakać się w samotności. Gdybym to zaczęła dusić w sobie… zrobiłabym się wściekła i obawiałam się, że mogłabym zniszczyć wszystko, co znalazłoby się w zasięgu mojej ręki. Dlatego pozwoliłam sobie na chwilę słabości, chwilę tęsknoty przy akompaniamencie pytań dudniących w mojej głowie. A było ich całkiem sporo.
     Przede wszystkim zastanawiałam się, dlaczego to wszystko się wydarzyło. Jednak do mojej głowy przychodziły także inne pytania. Czy go kochałam? Jeśli nie, dlaczego serce bolało mnie tak mocno, że prawie nie mogłam wytrzymać? Czy tak boli złamane serce? A jeśli nie, to co to jest? Przywiązanie? Znaliśmy się tylko trzy miesiące. Może to przez to jak mnie potraktował?
Tyle pytań, ale żadnej odpowiedzi. Świat jest okrutny, kiedy podsyła nam ból, ale nie wyjaśnia, dlaczego go zadaje.
Moje rozmyślenia zostały przerwane, kiedy w pokoju pojawiła się mama. Miała zatroskaną minę, więc wiedziałam, że Maya jej w końcu powiedziała. Podeszła do mojego łóżka i usiadła na krawędzi. Chwilę patrzyła na mnie tym swoim smutnym wzrokiem, zanim przemówiła.
-Nie płacz, nie warto – powiedziała. – Wiem, że jest ci przykro, ale to minie.
Najgorsze słowa, jakie mogłaby mi teraz powiedzieć, ale wiedziałam, że chciała przecież dobrze.
-Czy to przez chorobę? – zapytała.
-Nie – odparłam, ale po chwili zdecydowałam się poprawić. – Znaczy… Nie wiem – mój głos zmienił się w szept.
O tym nie pomyślałam. Przez to, co razem przeszliśmy odkąd dowiedziałam się o HIV, nawet nie przeszło mi przez myśl, że mógłby mnie z tego powodu rzucić, ale może… Spaliśmy obok siebie dwie noce, a ja nie dałam mu tego, czego każdy facet by oczekiwał. Byłam jak zwykła zepsuta zabawka, której nawet klej już nie naprawi. Może on miał już dosyć bawienia się w mojego mechanika. Byłam nieodwracalnie uszkodzona i to mogło być coś, co go ostatecznie do mnie zraziło.
-Mamo, nie obraź się, ale chcę być sama – powiedziałam równie cicho, co poprzednio.
-Dobrze. Tylko nie płacz za dużo. Albo chociaż napij się czegoś – zasugerowała, a następnie posłała mi krzywy uśmiech.
Chwilę potem podniosła się z łóżka i wyszła, zamykając za sobą cicho drzwi. Nie wiem czemu, ale ich uderzenie o framugę sprawiło, że znów zaczęłam ryczeć jak opętana.

Jakiś czas potem, komórka, którą trzymałam cały czas w dłoni, zawibrowała. Z trudem posunęłam rękę po materacu, aby unieść telefon na wysokość swojej twarzy. Odblokowałam ekran i zobaczyłam, że mam nową wiadomość od Petera. Jednak nie było ani jednej od Logana.
Peter: Żyjesz? Nie odzywasz się od dawna.
Moon: Przepraszam, nie miałam siły.
Peter był tylko wirtualną wiadomością, nie znał mnie w rzeczywistości, dlatego… mówienie mu o tym wszystkim jakoś łatwiej mi przychodziło. Nie mógł mnie ocenić, a gdyby próbował… usunięcie go z mojego życia nie byłoby trudne. Ale chyba chciałam z nim pogadać o Loganie. Tylko troszkę. Chciałam, żeby ktoś całkowicie otwarty na tę sytuację powiedział mi, co właściwie mam robić, co czuć i myśleć.
Peter: Coś nie tak?
Moon: Rozstałam się z Loganem.
Wyznanie przyszło mi gładko, ale nagle zaczęłam się obawiać pytań. Nie chciałam na nie odpowiadać, nie chciałam mówić o tym, co zaszło. Pragnęłam tylko, aby Peter powiedział mi coś, co sprawiłoby, że zacząłbym wiedzieć, co czuję. To skomplikowane, bo… nie chciałam mu nic powiedzieć, a jednocześnie oczekiwałam od niego wypowiedzi, wymagającej znajomości sytuacji.
Peter: Nie odbieraj tego jako coś złego. Myśl o tym, jak o ponownym otwarciu się na świat.
A jednak. Jednak nie zapytał o to, co się wydarzyło. Od razu zaczął mi radzić. Czyżby wiedział? A może po prostu nie chciał znać szczegółów, bo go to nie obchodziło? Nie wiedziałam.
Moon: Boli mnie serce. Tak naprawdę. Czuję, jak ściska. Dlaczego tak czuję?
Peter: To wiara. Kiedyś to miałem. Wierzyłem, że to będzie coś idealnego, ale kiedy wiara w tę miłość została złamana, bolało mnie serce. Z perspektywy czasu wiem, że jej nie kochałem. Kochałem wizje tego, co moglibyśmy razem zbudować, tego, co moglibyśmy sobie nawzajem dać.
Moon: Czy to znaczy, że go nie kochałam?
Peter: Tego ci nie powiem. To musisz wiedzieć ty.
Moon: A co zrobiłeś, żeby przestało tak boleć?
Peter: Zazwyczaj wiara w coś nowego daje ukojenie. Ja nauczyłem się wierzyć, że gdzieś na świecie istnieje ktoś specjalnie dla mnie i mam czas, aby się zakochać. To trudne, wymaga czasu, ale masz całe życie przed sobą.
Całe życie? Jeśli mam HIV, to raczej nie wiele tego życia.
Wtedy po raz kolejny zaczęłam niepohamowanie płakać. Serce zakuło mnie w piersi. Opanowałam się dopiero po kilku minutach. Mój telefon co chwilę wibrował, przypominając o Peterze, który czekał na moją odpowiedź. Dla niego musiałam się opamiętać. Był tylko w Internecie, ale i tak stał się moim przyjacielem.
Peter: On na pewno jest bliżej niż myślisz.
Peter: Znajdziesz go.
Peter: Lilly?
Moon: Skąd mogę wiedzieć, że tak naprawdę jest?
Peter: Nie możesz, ale musisz wierzyć. Tylko wiara pomoże ci przetrwać. Ja wierzę, że jest ktoś specjalny dla ciebie, ty też musisz.
Moon: Co jeśli nie zdążę go odnaleźć?
Peter: Zdążysz. Obiecuję Ci.
Tym samym zakończyła się nasza rozmowa. Nie potrafiłam mu już odpisać. Potrzebowałam czasu, aby to wszystko w spokoju przemyśleć. Miałam mętlik przez to, co powiedziała mi Maya, przez to, co powiedział mi Peter, przez to, co sama sobie mówiłam, a także przez to, co mówił mi Logan. Jeśli zjawiska przyrodnicze mogły oddziaływać w człowieku, to w mojej głowie właśnie zaczęło się prawdziwe tornado. Ja znalazłam się w samym jego centrum. Usiłowałam nie zostać porwana przez wicher, ale to strasznie trudne, kiedy otacza cię on z każdej strony.
Nie wiedziałam niczego, a przeczucie podpowiadało mi, że jeszcze na długo tak zostanie.

[Harry]
W końcu stało się to, czego tak długo oczekiwałem. Ale nie czułem takiej radości, jaką sobie wyobrażałem. Kiedy myślałem o tym, jaka ona musi być teraz zraniona i bezbronna… Było mi po prostu przykro, że ten dupek tak głęboko wlazł pod jej skórę, że musiała cierpieć.
Szczerze, miałem ochotę go zatłuc za ból, jaki jej sprawił. Naturalnie chciałem też wiedzieć, co takiego zrobił, ale nie mogłem się przemóc, aby spytać. Nie chciałem wiedzieć o niczym, co dotyczyło tego kolesia. No i chodziło też o Lilly. Wiem, że kiedy człowiek czuje się źle, nie chce, by pytano go o to, co się stało, a udzielano pomocy, jakby się wszystko wiedziało. Tak postąpiłem z Lilly. Nie chciałem jej zadać bólu przypominaniem sobie tego. Zdecydowałem się powiedzieć jej coś, co da jej wiarę, nadzieję na to, że jutro będzie lepsze.
Kiedy nie odpisała po tym, jak złożyłem jej obietnicę, zdecydowałem dać jej spokój. Domyśliłem się, że potrzebowała ciszy i czasu na przemyślenia. Sam to przecież przechodziłem, kiedy wykładowczyni mnie odrzuciła. Wiem, jak to brzmi, ale ja w jakiś sposób naprawdę lubiłem tamtą kobietę. Wierzyłem w coś, czego między nami tak naprawdę nie było, a jedynie chciałem, aby sytuacja wyglądała inaczej.
Odłożyłem laptopa na komodę i poszedłem wziąć prysznic. Chciałem chyba zmyć z siebie nadmiar emocji, który na mnie spłynął. Zerwanie Lilly i Logana było dla mnie czymś wielkim. Z jednej strony była to szansa dla mnie, a z drugiej natomiast coś, co ją zraniło, więc jednocześnie przyprawiało ból mnie.
To dziwne, wiem, ale… Podczas gdy ona przez cały czas pisała z Peterem, którego traktowała jak przyjaciela, chłopak skrywający się za maską Petera zakochiwał się w dziewczynie, której kiedyś nie mógł poznać dostatecznie dobrze. Którą tak zranił, bo podjął złą decyzję.
Widziałem Lilly inaczej, niż początkowo myślałem, że ją zobaczę. Miałem ją za osobę głęboko skrzywdzoną, podczas gdy tak naprawdę była zwyczajnie samotna i to ta samotność nadawała jej oczom wygląd jakby… pustych, zranionych. To przecież ludzie wypełniają  nasze serca, a serce dostrzec można tylko w spojrzeniu. Nie mówię, że nie zaznała nigdy cierpienia, ale nie tego typu, jakiego się spodziewałem. Myślałem, że będzie strachliwą dziewczyną, do której ciężko będzie w ogóle podejść. Dlatego wtedy się przestraszyłem, choć jednocześnie dlatego w jakiś sposób mnie oczarowała. Nie twierdzę także, że przez to, że okazała się inaczej zraniona, mniej mnie pociągała. Wręcz przeciwnie. Mój mylny osąd nadał jej aury tajemniczości, co sprawiło, że chciałem chłonąć wiedzę o niej, nawet jeśli miałaby nigdy nie dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest Peter. Obejrzałem też jej wszystkie filmiki. W jakimś stopniu wiedziałam już, kim tak naprawdę jest, ale mimo to chciałem więcej. I chciałem, aby ona znała mnie.
A więc Lilly okazała się osobą, która właściwie pragnie, aby do niej się zbliżyć, mimo tego, że sprawia wrażenie, iż nie będzie to łatwe. Właśnie dlatego, tak dobrze pasowało do niej określenie „tajemnicza”. Chciałbym jednak, aby w moim słowniku przestało istnieć, a zastąpiło je słowo „poznana”.
W każdym razie teraz, kiedy Logan przestał brać udział w życiu Lilly, przyszedł mój czas. Wystarczyło tylko poczekać, aż dziewczyna znów pojawi się w Anglii, abym mógł zacząć działać.
Czy byłem dupkiem, skoro nie zamierzałem czekać, aż pozbiera się po rozstaniu? Nie wiem, być może, ale po prostu nie potrafiłem cały czas siedzieć w tej idiotycznej metaforycznej poczekalni. Czekałem na nią, odkąd tylko ją poznałem tylko zagubiłem się gdzieś po drodze. Skręciłem w niewłaściwą ścieżkę i to wszystko wyprowadziło nas w błoto.
Nasza historia… A właściwie moja i jej historia, to nie jest w ogóle historia miłosna. To historia, w której każdy próbuje naprawić swoje błędy, choć termin przydatności na to minął dawno temu. Pytanie, jakie pojawia się po tym stwierdzeniu brzmi: Czy można naprawić coś, co zostało już wyrzucone do śmieci i zastąpione czymś nowym? Czy Lilly kiedykolwiek będzie chciała przyjąć do swego domu relację, która była jak zepsuta zabawka z tworzywa, którego nie da się skleić? Zwłaszcza, kiedy w każdej chwili może mieć nową, która zawsze będzie cała.
Nagle przerwałem swoje rozmyślenia, przypominając sobie o tym, że prysznic przecież miał mnie oczyścić, a nie nakłonić do rozmyśleń na temat tego wszystkiego.  Wyrzuciłem z głowy wszystkie refleksje ze swojej głowy i zacząłem śpiewać. Liczyłem, że skupienie się na słowach piosenki pomoże mi się rozproszyć, ale niekoniecznie mi to wyszło. Tekst zbyt mocno wydawał mi się nawiązywać do tego wszystkiego, co chwilę temu działo się w moim umyśle. Mimo to nie przestawałem śpiewać.
-Może myślę zbyt dużo, piję zbyt dużo, zatrzymuję się za późno
Wiem, że jestem zwyczajnie głupi, ale przysięgam, że mogę się zmienić
Nie potrafię skraść dla ciebie gwiazd
Ale mogę podarować ci swoje używane serce
Wszyscy twoi przyjaciele myślą, że jestem beznadziejny, oni nie rozumieją
Że ta nieidealna miłość może zacząć się od początku
Rozbite na kawałki
Czy wciąż chcesz przyjąć moje używane serce?* – zaśpiewałem.
Czy Lilly byłaby w stanie wziąć moje używane serce? Czy mogłaby mnie kochać po swojej przyjaciółce, która zdecydowanie uważała, że jestem beznadziejny? Dałbym Lilly wszystko, aby w zamian coś do mnie poczuła. Jednak nie miałem praktycznie nic na ten handel wymienny. Oprócz używanego serca i… siebie, po prostu siebie.

*Ben Haenow - Second Hand Heart

3 komentarze

  1. Nie wiem czy się cieszę, że Harry powraca, czy wręcz przeciwnie. Chyba wolałabym by sobie odpuścił. Choć... serio nie wiem. Mam nadzieję, że nie będę nigdy miała tak pokomplikowanego życia jak Lilly.
    W sumie najważniejsze, by Lilly była szczęśliwa i miała w życiu coś stałego :)
    Czekam na następny rozdział i wyjaśnienia co do zachowania Logana ;)
    Pozdrawiam Tris *.* z http://hopebravestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy komentarz! (Tak dawno nie mogłam tego napisać, ale teraz wracamy do czytania na bieżąco!)

    Nie masz pojęcia jak się przestraszyłam czytając wiadomość Petera aka Harry'ego "Nie kochałam jej". Myślałam, że to o Lilly! Zupełnie zapomniałam o tej nauczycielce...
    Jestem strasznie ciekawa co skłoniło Logana do wyjazdu, ale z drugiej strony może już nie wracać jeśli Lilka może być teraz z Harrym. Mam nadzieję, że da mu szansę, chociaż może teraz nie chcieć się angażować.
    Poczytamy, zobaczymy...

    NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU!
    DODAJ JE SZYBCIEJ, DOPÓKI JESTEM NA FALI xD

    P.S. Ten rozdział jest tak genialnie napisany, że ASDFGHHGFD! Poezja <3

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowiadanie jest GENIALNE!!! Jedno z najlepszych jakie czytałam...zastanawia mnie tylko, dlaczego pod każdym rozdziałem jest tak mało komentarzy? Bo piszesz świetnie, wspaniała fabuła, dobry styl i zero błędów (niestety dość często można trafić na totalne przeciwieństwo :/) W każdym bądź razie bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga i z niecierpliwością będę czekać na następne 💗💗💗

    OdpowiedzUsuń