czwartek, 24 marca 2016

02. Chapter 20

      Pocałunki. To pierwsze, co poczułam z samego rana, kiedy mój organizm zaczął budzić się do życia. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Logana, który szeroko się do mnie uśmiechał. Nie mogłam się powstrzymać i odwzajemniłam jego gest.
-Która godzina? – zapytałam szeptem, mając na uwadze Mayę, która najprawdopodobniej jeszcze spała obok nas.
-Na nasz czas jest dziewiąta – powiedział. – Nie chciałem cię budzić, ale sam nie mogę już spać i straaasznie się nudziłem.
-Jest czwarta nad ranem? – dopytałam dla pewności.
-Dokładnie dziesięć po – odparł.
-Okeeeej, więc co teraz? – zapytałam, starając się przez cały czas utrzymywać swój głos na poziomie szeptu.
      -Nie wiem – oświadczył.
-Nie możemy tu gadać, obudzimy Mayę – zauważyłam, a on tylko wzruszył ramionami. Wiem, że jej nie lubił, ale zaczynał mnie irytować fakt, że musiał to pokazywać w każdej możliwej sytuacji.
-Chodźmy się ubrać i zejdźmy na dół, do kuchni. Tam nikogo nie ma – zrehabilitował się, rozumiejąc, że jego podejście mnie drażni.
Skinęłam głową i podniosłam się z łóżka. Logan poszedł w moje ślady. Zdecydowaliśmy się nie słać na razie łóżka, żeby hałasem nie zbudzić Mayi. Najciszej jak mogliśmy zabraliśmy swoje rzeczy, a potem poszliśmy do łazienki. Logan wpuścił mnie pierwszą, a ja uśmiechnęłam się do niego w podziękowaniu. Błyskawicznie umyłam zęby, a potem uczesałam swoje lekko falowane włosy w kucyk przesunięty trochę na bok. Założyłam siwą tunikę, przypominającą sukienkę oraz legginsy. Potem założyłam soczewki, a następnie zajęłam się makijażem. Zrobiłam kreski i pomalowałam tuszem rzęsy. Założyłam swoje łańcuszki i właściwie byłam gotowa.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Logana wspartego o ścianę i bawiącego się telefonem. Chyba nie spodziewał się, że wizyta w łazience zajmie mi tak mało czasu.
-No, z taką kobietą mógłbym żyć – skomentował, a ja zachichotałam cicho, jednak szybko się opamiętałam, przypominając sobie o Mike’u i Mayi, którzy przecież spali na piętrze.
Logan wszedł do łazienki, a ja zaniosłam do pokoju swoje rzeczy. Wzięłam swój stary telefon oraz iphona od taty. Miałam nadzieję, że mój chłopak pomoże mi przełożyć karty i tak dalej, a potem pokaże mi, jak mam to coś obsługiwać.
Zeszłam na dół, do kuchni i tam zamierzałam poczekać na chłopaka. Zjawił się jakieś 25 minut później. W łazience zajęło mu dłużej niż mnie.
-Iphone? – zapytał.
-Prezent od taty – odparłam, wzruszając ramionami.
Następną godzinę spędziliśmy na zabawie moim nowym telefonem. Logan był nim bardziej zachwycony niż ja. Miałam ochotę mu powiedzieć, żeby sobie go wziął, ale widziałam, że nie zostałoby to przez nikogo przychylnie przyjęte. Przez Logana także nie.
-Włączyłam zarobki na you tube, kiedy zasnąłeś – powiedziałam, kiedy w końcu odłożyliśmy mój telefon na bok.
-Och! Przepraszam, miałem to zrobić z tobą – rzekł.
-Spoko, poradziłam sobie i już od wczoraj na moje konto powoli wpływa kasa. Na razie pewnie nie będzie tego dużo, dopóki nie pojawi się więcej ofert reklamowych, aczkolwiek… nie żebym była nie skromna, ale raczej nie będę musiała długo czekać. Jestem raczej znanym kanałem – oznajmiłam. – Muszę jeszcze nagrać filmik, który wyjaśni, skąd nagle na kanale wzięły się reklamy.
-Będziesz nagrywać tutaj?
-Tak, dlatego wzięłam laptopa. Mam tam specjalny program do obróbki materiału – wyjaśniłam. – Maya mi pomoże z nagrywaniem jak wstanie.
-Nie możemy nagrać teraz? – zapytał.
-Nie. W pokoju jest żółte światło i nagranie wyszłoby w złej jakości, a nie mam tutaj lamp, żeby nagrywać o takiej porze, dlatego muszę poczekać na światło dzienne. Poza tym, mogłabym kogoś obudzić, bo musiałabym głośniej mówić – wytłumaczyłam.
-Widzę, że to nie jest takie łatwe jak się wydaje – zauważył.
-Masz rację, nie jest. Samo ustawianie świateł, ostrości, mikrofonu… To wszystko zajmuje w najlepszym wypadku dwadzieścia minut. Nagrywanie to kolejne dwadzieścia minut, a obróbka… Jeśli jest dłuższy materiał, albo wymagający wielu efektów to nawet trzy, cztery godziny. Potem plik formatuje się około pół godziny, a kolejne dwie to dodawanie na you tube – opowiedziałam chłopakowi o swojej pracy.
-Strasznie dużo roboty. Jeśli by zsumować cały ten czas, jedno nagranie zajmuje ci około ośmiu godzin, więc jest to etat – zauważył. – Naprawdę powinnaś na tym zarabiać.
-Teraz zarabiam – powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
Mój telefon zawibrował, chociaż na początku nie zdałam sobie z tego sprawy. Byłam przyzwyczajona do wibracji mojej starej komórki. Dopiero kiedy Logan wskazał głową w kierunki iphone, zdałam sobie sprawę, że to ja dostałam wiadomość. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam, że to nowa wiadomość od Petera.
Peter: Tak się cieszę, że podjęłaś taką decyzję! Czyli „Uwaga, studia, przybywam!”?
-To znów ten kolo z kanału? – zapytał.
-Tak, napisałam mu wczoraj, że włączyłam zarobki. Namawiał mnie do tego, odkąd się poznaliśmy – powiedziałam.
-Czemu? To nie jego interes – zauważył.
-Tak, ale to mój fan. Wie, że nie poszłam na studia, chociaż chciałam. Skoro mnie lubi, a przynajmniej lubi to, co robię, naturalne, że chce dla mnie jak najlepiej. Zresztą, nie on jeden mnie na to namawiał. Jak tylko nagrałam filmik o studiach, pojawiła się masa komentarzy, abym włączyła zarabianie – oświadczyłam. – Ludzie, którzy mnie oglądają, chcą dla mnie dobrze. Przynajmniej w większości przypadków.
-Dlaczego nagrałaś taki filmik? Czy to nie jest prywatne? – zapytał.
-Jest, ale kanał to dla mnie częściowo pamiętnik. Jasne, nie mówię tam o wszystkim, na przykład o HIV’ie nigdy nie powiem, ale niektóre rzeczy tak naprawdę nie są czymś, co trzeba za wszelką ceną ukrywać, więc… Po prostu o tym opowiedziałam, chciałam, żeby ludzie wiedzieli, że nawet znane według nich osoby nie zawsze maja dużo szczęścia. Żeby mogli się ze mną utożsamić, polubić mnie bardziej, mieć we mnie trochę jakby wirtualną przyjaciółkę, jeśli nie mają nikogo w prawdziwym życiu – wyjaśniłam. – Założyłam kanał, jak byłam praktycznie sama. Wtedy oglądałam dużo ludzi, którzy pocieszali mnie, wspierali i rozśmieszali. Wiem, że to głupie, ale tak było. Kiedy się trochę pozbierałam, sama chciałam stać się punktem spokoju dla ludzi…
Chwyciłam swoją komórkę i zaczęłam wystukiwać odpowiedź do widza.
Moon: Na to wygląda ;)
-Gdy mówisz takie rzeczy… zastanawiam się, jak możesz nazywać się głupią, kiedy chcesz robić tak wiele dla innych – powiedział.
Nie odpowiedziałam mu.

Razem z Loganem przygotowaliśmy śniadanie dla wszystkich. Po większości wystarczyło odgrzać jedzenie, które mama wcześniej przygotowała, ale pozwoliłam sobie też zrobić sałatkę oraz małe kanapeczki o różnych kształtach.
Mama była zadowolona, kiedy zobaczyła gotowy posiłek zaraz po wstaniu z łóżka. Bardzo cieszyłam się, że udało mi się sprawić jej radość. Chciałam, żeby zobaczyła, że też bywam pomocna, tak jak Maya. Naturalnie nie chodziło tylko o to. Byłam leniwa, jak każdy człowiek, ale czasami lubiłam się postarać, aby wywołać uśmiech na czyjejś twarzy.
Kilka godzin później Logan zajął się oglądaniem jakiegoś filmu, a ja i Maya w tym czasie nagrałyśmy materiał na mój kanał. Nie trwało to zbyt długo, więc potem miałyśmy wolne. Logan korzystał z mojego laptopa, dlatego nie mogłam od razu przerobić tego, co nagrałam.
Zamiast tego usiadłyśmy razem w pokoju Mike’a, który obecnie był pusty i zaczęłyśmy swoje „gorące” ploteczki, jak na przyjaciółki przystało. Nie widziałyśmy się od końcówki września, więc miałyśmy sporo do nadrobienia. Na skype nigdy nie udawało nam się dobrze rozmawiać. Kontakty z ludźmi przez Internet… zazwyczaj mi nie wychodziły.
-Jak tam studia? – zapytałam.
-W porządku, ale brakuje jakichś fajnych chłopaków. Wszyscy są tacy sztywni. Jakby byli chociaż przystojni, miałabym na co popatrzeć, ale słabo – powiedziała, śmiejąc się.
-Poszukaj poza uniwersytetem – zasugerowałam.
-Nie wszyscy mają tyle szczęścia, co ty – odparła, a na jej twarzy przez cały czas gościł uśmiech. – Jak w ogóle jest w waszym związku?
-Chyba tak… normalnie – odparłam zgodnie z prawdą. – Mamy swoje wzloty i upadki. Logan jest strasznie nerwowy i często się przez to kłócimy, ale ja też się wkurzam czasem o byle co. Jednak zawsze się jakoś dogadujemy. A to ja go wrzucę do basenu, a to on mnie zostawi samą w klubie – opowiedziałam, mając w pamięci stare historie, które teraz naprawdę mnie śmieszyły.
Jej donośmy chichot wypełnił pokój.
-Robiliście tak? – dopytywała.
-Zdarzyło się – przyznałam.
-A randkujecie?
-Przeważnie siedzimy u niego w mieszkaniu. Wiesz… mieszka sam, więc przynajmniej możemy pogadać. Widzisz jaki jest w obecności obcych. W sumie nie wiele mówi – powiedziałam.
-Tsaaa… A czy wy… no wiesz… - zapytała, a ja zrozumiałam. Poruszyła najgorszy temat z możliwych, ponieważ przypomniała mi tym, że jeszcze jej nie powiedziałam o mojej prawdopodobnej chorobie.
-Nie, Maya. Nie. U nas to… niemożliwe – powiedziałam i skierowałam wzrok na bladozieloną ścianę naprzeciwko mnie. Nagle wydała się naprawdę intrygująca.
-Co? Jak to? Czemu? – nie zrozumiała. Wiedziałam, że teraz był czas, aby powiedzieć jej prawdę.
-Um…
-Tylko nie mów, że chcesz się trzymać do ślubu – jeszcze się nabijała. Nie złapała powagi sytuacji.
-Ja jestem chora. Znaczy… najprawdopodobniej jestem – powiedziałam, poprawiając się w połowie wypowiedzi.
-To znaczy?
-Pamiętasz tego chłopca? Tego pulchnego blondaska od ciebie z osiedla? – dawałam jej wskazówkę. Miałam nadzieję, że może prawda nie będzie musiała wyjść z moich ust. Okazała się zbyt trudna do wypowiedzenia jej kolejny raz na głos.
-Do czego zmierzasz?
-Dziwnie zareagowałaś, kiedy zauważyłaś, że ma zranioną nogę, pamiętasz? – dalej rzucałam jej podpowiedzi.
-On ma HIV – wyszeptała, a ja wiedziałam, że zaczyna rozumieć.
-No właśnie… To ja wtedy opatrzyłam mu ranę – oznajmiłam i poczułam, jak nagle atmosfera wokół nas staje się gęsta, zdecydowanie dałoby się ją pokroić nożem. – Pani doktor powiedziała, że istnieje prawdopodobieństwo… Zrobiłam już badania, ale jeszcze nie miałam odwagi, żeby pójść po wyniki.
-Logan… Logan wie? – zapytała.
-Tak. Um… Dowiedział się jako pierwszy. Ja… Chciałam z nim zerwać, kiedy się dowiedziałam, ale powiedział, że mnie nie zostawi – opowiedziałam. – Nie chciałam mu mówić prawdy o chorobie, ale on… jakby wiedział, że chodzi o coś więcej niż brak miłości. Zapytał, a ja powiedziałam prawdę. I został.
-Sądzisz, że robi tak dlatego, że tak wypada? – starała się, aby zabrzmiało delikatnie, ale nie wyszło. Mimo wszystko jej pytanie nie było dla mnie jak sztylet prosto w serce. Sama przecież zapytałam o to Logana.
-Powiedział, że nie, ale nie jestem pewna… - rzekłam. – Wiesz… Jego siostra też miała HIV… Obiecał sobie, że będzie wspierał swoją dziewczynę, jeśli będzie chora… Dlatego możliwe, że robi to trochę wbrew sobie – przyznałam.
-A ty?
-Co ja?
-Wiesz… Szczerze, spodziewałam się po Loganie zupełnie kogoś innego. Bardziej w stylu Harry’ego, a tymczasem… Widzę kolesia, który wygląda na rasowego bad boya, który… niekoniecznie jest dla wszystkich miły. Nawet do mnie się uprzedził, chociaż nie zdążył mnie poznać – powiedziała.
-I co w związku z tym?
-Nic, po prostu… Zastanawiam się, czy jest to związek z wyboru, czy ze strachu, że bez niego nie znajdziesz już nikogo innego, kto będzie chciał być z tobą mimo HIV’a – wyjaśniła.
-Nie, Maya, ja… Myślę, że go kocham, wiesz? Poczułam to coś, zanim dowiedziałam się o prawdopodobieństwie choroby – oznajmiłam.
-Nie wątpię, ale wiesz… Miłość nie jest taka, jak ją ludzie obrazują. Kiedy się kogoś kocha, jest się egoistą. Chce się tą osobę zatrzymać za wszelką cenę. Wiem, że mówi się, że „jeśli się kogoś kocha, puszcza się go wolno”, ale równie dobrze można powiedzieć, że „w miłości i na wojnie nie ma żadnych reguł”. Chcę po prostu powiedzieć, że ty wybrałaś jakby słabszą wersję. Chciałaś, aby odszedł i zastanawiam się… zastanawiam się, czy go kochałaś w taki sposób, w jaki dziewczyna kocha swojego chłopaka. Bo dziewczyna kochająca swojego chłopaka moim zdaniem powinna oczekiwać od niego wsparcia, licząc że kocha ją na tyle mocno, aby jej nie zostawić. Nie powinna go rzucać, nie dając mu możliwości wyboru – wyjaśniła swoją koncepcję, wprowadzając mnie jednocześnie w stan refleksji. Na początku chciałam ją zaatakować za to, że poddawała wątpliwości moją miłość, ale wiem, że tym razem chciała dla mnie naprawdę dobrze. Dlatego mówiła to wszystko. – I Logan zdał egzamin, ale… ciebie bym oblała. Nie okazałaś się zbyt… wytrwała w tej miłości.
-Jej… Kiedy tak zmądrzałaś? – zapytałam, chcąc doprowadzić do rozluźnienia atmosfery, chociaż wiedziałam, że to nie lada wyzwanie.
-Lata praktyki – odparła, uśmiechając się. – I… Po prostu chcę, żebyś tym razem dobrze wybrała. Po tym, co zrobiłam ci półtorej roku temu… Chciałabym, abyś w końcu znalazła kogoś, kto naprawdę będzie dla ciebie kimś wyjątkowym. Nie chcę, abyś w czymś się zakopała tylko dlatego, że wydaje ci się, że powinnaś, że nie masz innej opcji. Zawsze jest wybór. Chcę ci go pomóc znaleźć, tak w ramach rekompensaty. Za zeszły rok.
-Wybaczyłam ci to – powiedziałam. – Nie chcę, żebyś to robiła tylko przez wzgląd na Louisa. Chcę, żebyś to robiła bez powodu, tak po prostu.
-Okej. Będę się starać – obiecała.
-Czuję się zagubiona – przyznałam na głos. – Sprawiłaś, że teraz sama nie wiem, co do niego czuję.
-Pytanie jest proste, Lilly. Jeśli to jest miłość na całe życie, czyli prawdziwa miłość… Kim byłabyś bez Logana? – zapytała.
-Czy… czy muszę odpowiedzieć teraz?
-Nie, to nie jest łatwe pytanie. Zastanów się i jeśli będziesz chciała, po prostu mi powiedz – oświadczyła, po czym wyszła z pokoju, dając mi czas na przemyślenie.
Maya zadała naprawdę trudne pytanie, ale wiedziałam, że odpowiedź na nie zadecyduje o wszystkim, bo było prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Nie zapytała mnie, czy mogłabym z nim być na zawsze, bo tutaj odpowiedź mogła być dwuznaczna. Dlaczego? Bo… Łatwiej jest nam być z kimś, kogo nie kochamy całym sercem, niż być bez kogoś, kto tym sercem jest. Bo wtedy jesteśmy nikim.

2 komentarze

  1. Łoł, czuję zwrot akcji.
    Ale było tak cudownie, a teraz Lilly poddaje wszystko w wątpliwość. Błagam, żeby teraz tylko się Harry nie pojawił!
    Pokochałam Logana i chcę by był z Liily. A Maya... dalej nie mogę się przekonać, że ona chce dobrze dla Lilly.
    Najgorsze w takich sytuacjach, gdy jedna osoba jest chora tak na stałe, jest to, że nie wiadomo czy druga strona zostaje przy niej, bo ją kocha, czy z litości.
    Chce wierzyć, że Logan naprawdę kocha Lilly.
    Super, że tak szybko dodajesz rozdziały :)
    Pozdrawiam Tris *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. #PoEgzaminowyMaratonZEmpty
    Wiesz, że najchętniej wystrzeliłabym Mayę w kosmos, ale chyba teraz ma trochę racji...
    Logan na pewno jest ważny na Lilly, bo dzięki niemu mogła poczuć się bezpieczna i kochana, ale czy to miłość jej życie?
    Zobaczymy.
    Nie wydaje mi się, żeby Logan był z nią ze względu na chorobę. On ją chyba naprawdę kocha...

    OdpowiedzUsuń