poniedziałek, 28 grudnia 2015

02. Chapter 8

     Logan odsunął się ode mnie, a ja otarłam łzy, zanim zdążył je zauważyć. Obdarzyłam go szerokim uśmiechem. Sama nie wiem, jak udało mi się na to zdobyć, ale to po prostu wyszło. Chłopak nawet nie zorientował się, że coś jest nie tak. Nie zobaczył w moich oczach kołatających się myśli i strachu, że nigdy z nikim nie poczuje tego co z Harrym, który przecież był mi właściwie obcy.
Chciałam uwierzyć w to, że magia przyjdzie z czasem, że z Loganem ledwo się przecież znamy. Tylko ciężko wierzyć w coś, co już kiedyś się nie sprawdziło. Z Louisem nigdy magia się nie pojawiła. Nie czułam się jednak wtedy tak źle, bo mogłam myśleć, że tak właśnie musi być. Przecież nie miałam większego porównania w kwestii całowania. Louis swego czasu był jedynym, który mógł dotykać moich ust. Potem pocałował mnie Harry i już wiedziałam, że z Lou to nigdy nie było to. I teraz najbardziej na świecie obawiałam się, że z Loganem to też nieodpowiednia historia. Nie chciałam tego. Zwłaszcza że chłopak naprawdę mi się spodobał.
      -Chodź, Buntowniczko, pora na nas – odezwał się i wstał, po czym podał mi rękę.
Ujęłam ją i razem z chłopakiem ruszyłam w drogę powrotną na parking, gdzie Logan zostawił swój motor. Byłam cicho, ale on też się nie odzywał, więc mogłam milczeć bez strachu, że zorientuje się, że coś jest nie tak.
Logan odwiózł mnie pod sam dom. I to dosłownie. Mało brakowało, a wjechałby na werandę. Lekko mnie tym rozbawił. Sama jazda wpłynęła na mnie odprężająco i przestałam tak bardzo przeżywać całe zajście. Ja i Logan znaliśmy się bardzo krótko, to oczywiste, że nie muszę czuć magii od razu. Louis to była inna sytuacja i nie wolno mi jej porównywać do obecnej. Takie zachowanie może doprowadzić mnie do zguby. A ja już nie chciałam być zagubiona, tak jak jeszcze kilka miesięcy temu.

Kilka dni później znalazłam się u lekarza. Logan dał mi specjalnie na tę okazje wolne, abym mogła porobić wszystkie niezbędne badania. Wiadomo, że do ratowania ludzi jest potrzebny raczej zdrowy człowiek. Dlatego musiałam zrobić między innymi badania morfologiczne, żeby sprawdzić, czy nie robią mi się zakrzepy, bo w takim wypadku nadmierny ruch jest niewskazany. Potrzebny jest też wskaźnik ilości witamin w moim organizmie. Nie mogę przecież chodzić osłabiona i mdleć co któryś dzień. Co prawda takie rzeczy od dawna mi się nie zdarzają, ale wszystkie te dokumenty są potrzebne do pracy.
Badania poszły stosunkowo szybko. Oczywiście po pobraniu krwi omdlałam, jak to zwykle ja, ale i tak w miarę szybko się pozbierałam. Wyniki były do odbioru za tydzień, więc miałam kilka dni na życie w stresie. Niby zawsze wiem, że nic mi nie będzie, ale zazwyczaj jest to stresujące w jakimś stopniu. Chyba nikt nie lubi chodzić do lekarza.
Wychodząc ze szpitala, zadzwoniłam do Logana. Obiecałam, że się odezwę zaraz po badaniach. Chciał wiedzieć co i jak. Zwłaszcza, że od naszej randki oboje czuliśmy się lekko skrępowani i mało gadaliśmy, więc szukaliśmy tematów na siłę. Moja wizyta była jednym z nich. Przecież oboje wiedzieliśmy, że dzisiaj nie będzie wyników i nie będzie też o czym mówić. Jednak umówiliśmy się na rozmowę.
To zabawne jak jedno spotkanie i jeden pocałunek może zmienić dwoje ludzi. Logan stał się zdecydowanie większym dupkiem od tamtego dnia, a ja za to ucichłam i przestałam odpowiadać na jego komentarze, które teraz coraz częściej działały mi na nerwy. Mimo to nie przerywałam bliskiej relacji z nim. Nie do końca. Dalej mnie pociągał, poza tym… to by było nie fair. Ledwo coś ze sobą zaczęliśmy i mielibyśmy to teraz tak bez słowa zakończyć?
Logan odebrał dopiero po czterech sygnałach. Rozumiałam to. W pracy musiał mieć wyciszony telefon, więc możliwe, że nie zorientował się od razu, że dzwoniłam.
-Jak tam badania? – zapytał od razu.
-W porządku, ale nienawidzę pobierania krwi, więc mam nadzieję, że to ostatni raz – pożaliłam się.
-Badania trzeba powtarzać co jakiś czas, bardzo mi przykro – kpił sobie ze mnie. Starał się być wyluzowany, ale bezskutecznie.
-Och, już widzę, jak się smucisz z tego powodu – zaśmiałam się.
-Co się stało? – zapytał nagle, nie reagując na mój żart.
-Ja… Nie wiem. A coś miało się stać?
-Jesteś jakaś inna od tego spotkania – powiedział.
-Ty też – zauważyłam.
-Po prostu… Ech… Jesteś pierwszą osobą, której tak dużo o sobie powiedziałem. Postąpiłem pod wpływem impulsu i… nie wiem, jak się z tym czuć – wyznał w końcu szczerze.
-Żałujesz? – chciałam wiedzieć.
-Będę szczery, nie wiem. Możliwe, że trochę tak. To nic osobistego. Po prostu odkrywanie się przed światem jest… trudne – wyznał.
-Nie jestem całym światem, tylko jedną osobą – zauważyłam.
-Problem w tym, że ja zaczynam czuć, jakbyś była – powiedział.
-Bredzisz, Logan – musiałam go zbyć. – To wszystko dzieje się za szybko. To nie dla mnie. Przepraszam. Do zobaczenia w pracy – i rozłączyłam się.
Wiem, że popełniłam błąd. Zawsze się wyłączam, kiedy zaczyna się komplikować. Czy nie postąpiłam tak samo w przypadku Harry’ego? Gdy tylko prawda wyszła na jaw, wycofałam się. Nie chciałam słuchać jego wyjaśnień. Ale nawet w sumie nie chodzi o tę sytuację. Zrobiłam pierwszy krok do tyłu, kiedy tylko zdałam sobie sprawę, że Harry mógłby być chłopakiem, do którego zaczęłabym coś czuć. Broniłam się przed tym, ale zakochałam się w nim, mimo że był z moją przyjaciółką. No, może nie zakochałam. Sama nie wiem, co to było.
Logan spróbował do mnie zadzwonić, ale poddał się po pierwszym nieodebranym połączeniu. Trochę mi było w sumie przykro z tego powodu. Wiem, sama go spławiłam, ale liczyłam, że będzie się bardziej starał. Jak Harry.
Boże, cały czas o nim myślałam. Cały czas ich porównywałam. Dlaczego?
Jestem taka żałosna.
Chciałam wybić go sobie z głowy, kiedy nagle go zobaczyłam. Stał tam po drugiej stronie ulicy i gadał z kimś przez telefon. Na początku myślałam, że to tylko złudzenie, ale kiedy mrugnęłam, on dalej tam był. Opierał się bokiem o swój samochód i ze sfrustrowaną miną mówił do kogoś po drugiej stronie linii.
Wyglądał zupełnie inaczej, niż go zapamiętałam. Jego włosy były dłuższe, a sylwetka szczuplejsza, przez co miałam wrażenie, że urósł kilka centymetrów. Jego czupryna mniej się kręciła niż rok temu, a spojrzenie wydawało się bardziej subtelne, ostre, niż wtedy, kiedy się znaliśmy. Jego oczy były jakby umęczone i ogólnie wydawało się, jakby właśnie ktoś powiedział mu, że został spisany na straty. Nie był tak przystojny jak kiedyś. Zdecydowanie Logan powalał go, jeżeli chodzi o wygląd.
Ale nawet mimo to wydał mi się piękny. Nie mogłam oderwać wzroku od jego sylwetki. Przez moment chciałam wykrzyknąć jego imię, ale zrobił to ktoś za mnie.
-Harry! – usłyszałam głos Louisa.
Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam go tuż za sobą. Dzieliło nas tylko 10 metrów odległości. Nie widział jednak mnie, bo skupiał swój wzrok na Harrym, nawołując go.
Spanikowałam. Bałam się, że zaraz obaj mnie zobaczą. Nie mogłam się poruszyć, dopóki nie usłyszałam, jak Louis ponownie wykrzykuje imię chłopaka, w którym kiedyś się kochałam.
Zanim zdążyłam przemyśleć wszystkie za i przeciw, naciągnęłam kaptur na głowę i schyliłam się, aby rozwiązać swoje sznurówki, a potem zająć się ich ponownym zawiązywaniem.
Louis ruszył w kierunku Harry’ego i minął mnie. Ja jednak nie przestawałam wiązać butów. Wstałam dopiero, kiedy przestałam słyszeć jego kroki. Nie odwracając się za siebie, ruszyłam z powrotem w kierunku szpitala, który przed chwilą opuściłam.
Wtedy zawiał silniejszy wiatr i ściągnął nakrycie z mojej głowy, odsłaniając brązowe włosy. Przestraszyłam się i odwróciłam, żeby zobaczyć, czy chłopacy nie patrzą w moim kierunku. I to był błąd, bo wzrok Harry’ego przez cały czas skupiony był na mojej sylwetce. Nasze spojrzenia na moment się skrzyżowały, więc szybko naciągnęłam kaptur. Patrzyłam chwilę jeszcze na jego twarz, na która wstąpiła dezorientacja. Zamrugał kilkakrotnie, a potem zwrócił wzrok na swojego przyjaciela, który znalazł się już prawie u jego boku.
Ja również przestałam na niego patrzeć i po prostu ruszyłam na parking okrężną drogą.

Bałam się przybycia Logana. Zaczynał godzinę później niż ja, gdyż miał jakieś spotkanie, czy coś takiego. Nie wiem. W każdym razie dostał godzinkę wolnego, którą oczywiście będzie musiał odpracować.
W tym czasie musiałam samotnie pilnować ludzi na basenie. Trochę mnie to stresowało, ale starałam się wyluzować. To tylko godzina. Co się może stać?
Miałam nadzieję, że nic.
Wskazówki zegara raz przesuwały się za szybko, raz za wolno. Wszystko zależało od tego, czy w danym momencie przypominałam sobie o braku Logana, który mógłby mi pomóc w razie wypadku, czy wspominałam fakt, że czeka nas dosyć ciekawa rozmowa.
W końcu jednak musiał się zjawić. Moje serce waliło jak oszalałe, kiedy go widziałam. Naprawdę bałam się, że zacznie na mnie krzyczeć za to, że go zignorowałam. Albo dlatego, że się wycofałam. On jednak nawet na mnie nie spojrzał. Ruszył w kierunku leżaka oddalonego ode mnie o kilka metrów, nie odzywając się w międzyczasie ani słowem. Usiadł i zaczął patrzeć, a mnie po prostu szczęka opadła. Zignorował mnie. Tak po prostu.
Tak jak ja zignorowałam jego połączenie, przypomniałam sobie.
-Logan – zawołałam, ale on nawet na mnie nie zerknął. – Logan! – powtórzyłam nieco groźniej.
-Pierdol się – powiedział i po prostu oddalił się o jeszcze kilka siedzeń, zostawiając mnie ze stojącym sercem.
Nie mogłam uwierzyć, że odezwał się do mnie w ten sposób. Nawet jeśli był dupkiem, w życiu bym go o to nie posądziła. Jednak właśnie to powiedział i bardzo mnie tym zranił. Nie chciałam jednak po sobie tego pokazać, więc zdecydowałam się po prostu siedzieć cicho i ignorować go tak samo, jak on mnie.
Szkoda tylko, że nie mogłam przestać myśleć o bólu, jaki czułam, po usłyszeniu jego słów…

Hej, mam nadzieję, że Wam się podobało :) Liczę na Wasze opinie. A jeśli chcecie info o nowych rozdziałach - zapraszam do odpowiedniej zakładki :P

4 komentarze

  1. Chce mi się płakać. Ale słusznie się zachował. Należało jej się. Powinna się ogarnąć. Musi zauważyć, że sama stwarza kłopoty.
    Przykro mi z powodu Logana a nie jej. Może to jak się odezwał nie było miłe, ale kurcze nie mogę się opanować, że słusznie.
    Co do Harrego pewnie myślał, że znów mu się przewidziała. On wejdzie w jej życie i zepsuje je bardziej. A ona zepsuje doszczętnie Logana, kiedy ten się przed nią otwiera. No nie wyrobię no!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koleżanka wyżej dobrze mówi:)

      Usuń
    2. również się dołączam do tych słów :)

      Usuń
    3. 100% racji. No kurde Logan się dla niej zmienił i otworzył a ona tak po prostu zaczęła mieć go w dupie a teraz się dziwi że jest na nią zły. Ona jest zdecydowanie zbyt miękka a teraz jeszcze robi się z niej egoistka. I ciągle te porównania do Harrego ile można. Co do samego rozdziały to bomba. Czekam na więcej ♥

      Usuń