Wiecie, co jest najżałośniejsze? To że mam tych rozdziałów kupę w wordzie, ale jestem zbyt leniwa, żeby sprawdzić, bo wolę pisać nowe. Przepraszam. Zrehabilituję się. W przyszyłym tygodniu minimum dwa rozdziały. Przyrzekam.
-Nie –
jęknęłam, kiedy w poniedziałek mój budzik zadzwonił chwilę przed ósmą rano.
Logan wysłał
mi mailem mój grafik i wychodziło z niego, że przez najbliższe cztery dni
pochodzę sobie do pracy na właśnie tę zmianę. Potem miało być w sumie tylko
gorzej. Miałam popołudniową zmianę, która kończyła się dopiero o dwudziestej
drugiej. Sama nie wiem co gorsze. Poranne wstawanie, czy późne wracanie.
Po kilku
minutach jednak zmusiłam się, aby wstać. Zamierzałam przecież wyglądać jakoś w
miarę przyzwoicie. Nie wiedzieć czemu, bardzo chciałam, aby Loganowi się
podobało. Był dupkiem, ale kręcił mnie. Dziwne, bo nigdy wcześniej to się nie
zdarzało. Zawsze lubiłam raczej chłopaków w stylu Harry’ego. Spokojnych,
opanowanych, może romantycznych. Umiejących rozmawiać, nawet o uczuciach. Logan
ze swoim podejściem „zawsze mam to, czego chcę” zdecydowanie nie jest typem
romantyka.
Wpół do
dziewiątej byłam gotowa do wyjścia. Chwyciłam jeszcze na szybko ciepły rogalik,
która babcia niedawno upiekła. Jeśli będzie tak robiła codziennie, to chyba
wrócę do figury sprzed czterech lat. Chociaż praca na basenie może niwelować
zjedzone kalorie.
Tym razem
wzięłam swój samochód. W drodze do pracy zadzwoniłam do mamy. Nie gadałyśmy
właściwie odkąd wyjechałam. Włączyłam telefon na głośnik i położyłam na swoich
kolanach, a następnie ruszyłam. Chwilę czekałam, zanim mama odebrała, ale nie
przesadnie długo, więc się nie przejęłam.
-Hej, mamo –
przywitałam się.
-Hej,
kochanie. Właśnie jesteśmy w drodze na lotnisko – powiedziała albo wręcz
wyszczebiotała. Howard zdecydowanie uczynił ją szczęśliwą kobietą.
-To dziś?
Byłam pewna, że dopiero za tydzień – odparłam.
-Nie, dzisiaj.
Widzisz, gdybyśmy częściej się widywały przed wyjazdem, na pewno byś pamiętała
– westchnęła, jakby była lekko smutna z tego powodu.
Ale miała
rację. Odkąd wzięła ślub z Howardem, właściwie mieszkała u niego. U mnie
pojawiała się raz na jakiś czas, żeby opieprzyć mnie za jakąś jedynkę. Znaczy…
czasami zostawała na noc, ale rzadko się zdarzało, aby było ich kilka pod rząd.
Wiem, że starała się być dobrą matką, ale ostatnio raczej skupiła się na
funkcji żony. Kiedy odmówiłam przeprowadzki do Howarda, nawet nie próbowała
mnie zbytni przekonać. Nie żeby w ogóle złożyła jakąś oficjalną propozycję.
Albo wiedziała od samego początku, że nie przeniosę się do domu jej nowego
faceta, albo po prostu chciała być z nim sama. Nie uważam, że przestałam się
liczyć. Po prostu chciała mieć dużo czasu z nim sam na sam. Zakochała się.
-W porządku,
mamo – odparłam.
-Jak tam u
babci?
-Jest dobrze.
Wyremontowali mi piętro, wiesz? Wszystko wygląda pięknie. Podejrzewam, że to
widzka pomagała im to zaprojektować. Powiedzieli, że dziewczyna z sąsiedztwa –
opowiedziałam.
-Co? Tak ci
powiedzieli? – zdziwiła się.
-No, a co?
Westchnęła.
-Nie wiem, czy
powinnam ci o tym mówić. Nie chcę, żebyś była zła – odparła.
-Mamo… co jest
grane? Mów – nalegałam, zatrzymując się na czerwonym świetle.
-Twój tata…
Cóż, zadzwonił do mnie i powiedział, że dziadkowie w ramach niespodzianki chcą
wyremontować ci pokój. Wysłał mi mailem projekty, mówił, że są zgodne z jednym
z filmików, który nagrałaś, ale on się nie zna na wystroju i kazał mi dodać
parę rzeczy od siebie – odpowiedziała. – A więc to tata zaprojektował twój
pokój, nie żadna widzka.
Serce mi
stanęło. Po co on to robił? Przecież mnie nie kupi! Dosadnie mu to powiedziałam
rok temu, nie przyjmując jego prezentu. Zresztą nawet się nie odezwał od tamtej
pory, oczywiście poza kartkami okolicznościowymi i wysłaniem (pierwszy raz od
czterech lat) prezentu na moje osiemnaste urodziny. Była to kamera, której
ostatnio nie przyjęłam. Ponieważ stara mi się psuła, ostatecznie zdecydowałam
się przyjąć „upominek”.
Samochód
zatrąbił i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że stoję, chociaż już od dawna
mam zielone.
-Nie mogę już
gadać, jadę do pracy, to pierwszy dzień. Zadzwoń jak dolecicie, pa –
powiedziałam i rozłączyłam się, nie dając mamie szansy na odpowiedź.
Po zakończeniu
rozmowy natychmiast ruszyłam, żeby nie blokować dłużej ruchu. W głowie cały
czas miałam mętlik. Dlaczego tata zadbał o to, żebym miała pokoje marzeń? Czy
tylko podsunął projekty dziadkom, czy także za wszystko zapłacił? Westchnęłam w
geście frustracji.
W końcu
dojechałam pod basen i musiałam zakończyć swoje rozmyślania. Nie mogłam
przecież siedzieć cały czas struta. To nie najlepszy sposób, żeby urzec Logana.
Nie żeby mi na tym zależało! Ja i Logan… różniliśmy się znacząco od siebie. To
nie miałoby najmniejszego sensu.
Zajęłam
miejsce na parkingu dostępnym tylko dla personelu i wysiadłam z auta. Wtedy
pojawił się ten motor. Wjechał z rykiem na miejsce obok mojego samochodu i z
piskiem zahamował. Czarny kask z przyciemnianą szybką nie pozwalał mi zobaczyć,
kto się pod nim kryje. Wtedy jednak odpiął go i pozbył się z głowy. Zobaczyłam,
że to Logan. W skórzanej kurtce i czarnych jeansach wyglądał naprawdę dobrze.
Wszystko to dodawało mu uroku do tego całego efektu bad boya, który zdecydowanie
starał się osiągnąć – świadomie czy nie.
-Cześć,
Buntowniczko – przywitał się ze mną, po czym zeskoczył z motoru.
Szczerze,
odjęło mi mowę. Powinnam była się przywitać, ale brakowało mi słów. Byłam w
szoku. Nigdy nie podobali mi się chłopcy w jego stylu, a teraz po prostu nie
mogłam oderwać wzroku. Chyba to zauważył, bo uśmiechnął się pod nosem. Podszedł
do mnie wyjątkowo blisko i złapał za podbródek. Pokierował mój wzrok do góry,
abym mogła spojrzeć w jego niebieskie oczy.
-Nie bądź zbyt
łatwa, chcę mieć trochę zabawy. Bądź buntowniczką – pouczył mnie szeptem.
Mimo że jego
słowa były w sumie trochę obraźliwe i powinnam się poczuć urażona, nie mogłam
się skupić na złości, kiedy jego usta były tak blisko. Marzyłam o tym, aby
docisnął je do moich. On jednak tego nie zrobił. Bezpiecznie się wycofał, a
potem, jak gdyby nigdy nic, ruszył w kierunku wejścia na basen.
Chwilę trwało,
zanim się otrząsnęłam. Kiedy w końcu to nastąpiło, jak najszybciej pobiegłam za
nim do wejścia. Nie dostrzegłam go w środku, więc podeszłam do recepcjonistki,
która pokierowała mnie do szatni dla personelu. Myślałam, że szatnie są
oddzielne dla kobiet i mężczyzn, dlatego prawie zeszłam na zawał, kiedy
zobaczyłam Logana w samych bokserkach. O. Mój. Boże.
Odwagi, Lilly, już raz dziś z ciebie zakpił,
upomniałam się w głowie i natychmiast wzięłam w garść. Byłam taka odważna kilka
dni temu, kiedy się poznaliśmy, a teraz dawałam ciała. Przecież tak nie mogło
być!
-Nie wiem, czy
wiesz, ale oprócz szatni, są tu takie kabiny. Nazywa się je przebieralniami –
powiedziałam, a Logan natychmiast się odwrócił. Oczywiście, już miał na twarzy
wymalowany ten kpiący uśmieszek.
-Wiem, co to
przebieralnie, ale pomyślałem, że będziesz chciała popatrzeć – odparł w typowy
dla siebie sposób.
Wywróciłam
oczami, chociaż było to nie lada wyzwanie. Moje oczy wręcz błagały, abym
chociaż na moment skierowała je na klatkę piersiową Logana. Nie pozwoliłam
sobie jednak na to i skierowałam się do przebieralni. Chwilę potem byłam już w
kostiumie kąpielowym, ale wiedziałam, że to nie wszystko. Potrzebuję uniformu.
Czerwonego przebrania, które miał na sobie ostatnio Logan.
Kiedy wyszłam,
chłopak czekał na mnie kompletnie ubrany. W ręku trzymał świeży zestaw ubrań.
Domyślałam się, że to właśnie mój uniform. Podeszłam, aby zabrać go z rąk
Logana.
-Szczerze,
wolałbym, żebyś go nie ubierała, ale takie są wymogi – westchnął, jakby
zrezygnowany. Tylko wywróciłam na niego oczami, po czym wciągnęłam koszulkę, za
dużą, jak na moje oko, oraz shorty.
Weszliśmy na
basen ramię w ramię, a potem skierowaliśmy się na leżaki, gdzie mogliśmy
siedzieć, dopóki nie wydarzy się coś złego. Jeśli w ogóle się wydarzy. Logan
mówił, że to w sumie raczej nie dzieje, ale trzeba być przezornym.
Siedzieliśmy
kilkanaście minut w ciszy. Logan uważnie skanował wzrokiem basen, w
poszukiwaniu zagrożenia. Kiedy nie dostrzegł nic niepokojącego, spojrzał na
mnie.
-Te ciuchy
powinny chociaż przylegać do ciała. Przynajmniej w przypadku kobiet. Gdybym
musiał patrzeć na Smitha w obcisłych ciuchach, to cóż… byłoby to nieapetyczne –
skwitował, a ja cicho się zaśmiałam, ale nie skomentowałam. – W ogóle będziesz
musiała iść na jakieś badania – zmienił temat.
-Co?
-Takie wymogi.
Właściwie bez tych badań nie powinienem był cię tutaj w ogóle wpuścić, ale
przez kilka następnych dni jestem na basenie sam, a to też niezgodne z
regulaminem. Zawsze musi być nas co najmniej dwoje. Spadłaś mi z nieba tym swoim
nagłym przybyciem. Powinienem cię właściwie nazywać moim aniołem, ale musiałaś
być też niezłą buntowniczką, skoro spadłaś – dalej sobie ze mnie kpił, za
co oberwał kuksańca w ramię.
-Wszystkim
dziewczynom wciskasz te głodne kawałki? – śmiałam się.
-Pewnie, póki
nie zamoczę – odparł i choć wiedziałam, że to żart, nie wydało mi się to w
ogóle śmieszne.
Logan spojrzał
na mnie i poruszył śmiesznie brwiami. Nie mogłam się powstrzymać i zdzieliłam
go z liścia w twarz, nie jakoś mocno, w końcu był moim kierownikiem, ale jednak
dostał. Potem wstałam, żeby przenieść się na inny leżak.
-Dupek! –
krzyknęłam na odchodne i zajęłam miejsce prawie na drugim końcu basenu.
Logan zaśmiał,
a potem chyba powiedział „buntowniczka”, ale nie jestem pewna. Chłopak był
niesamowitym dupkiem! Nie wierzyłam, że zwróciłam na niego uwagę. Najchętniej
spaliłabym się ze wstydu, zwłaszcza że ostatnio śnił mi się prawie każdej nocy.
Idiotka. Przecież wiedziałam, jaki z Logana jest typ człowieka. Zamiast tego
zaczęłam się pakować w jakieś gówno, zapominając o realiach. Nic z tego. Koniec
z tym.
Siedziałam tak
ze dwie godziny, nie zerkając na niego ani raz. W końcu jednak nie wytrzymałam
i spojrzałam na miejsce, w którym siedział, ale nie było go tam. I nagle ktoś
zakrył mi oczy.
-Zgadnij,
czyje grzeszne dłonie właśnie zakrywają ci oczy – zapytał ktoś zmodyfikowanym
głosem. Wiedziałam jednak doskonale, że to Logan.
-Spadaj,
dupku! – burknęłam. Chciałam grać obrażoną, ale kiedy tylko znalazł się blisko…
Jakoś nie mogłam się już gniewać, chociaż się starałam.
-Brawo,
właśnie odgadłaś moje imię – powiedział, śmiejąc się, a potem usiadł na leżaku
obok mnie. – Ale powinnaś wymyślić lepsze określenie. „Dupek” jest takie
oklepane.
-Możesz być prostakiem, jeśli tak mocno chcesz – mruknęłam pod nosem. W zamiarach miało to
być syknięcie, ale wyszło raczej, jakbym hamowała uśmiech. Pewnie dlatego, że
tak było w rzeczywistości.
-Widzę, że
próbujesz się buntować, ale słabo ci wychodzi. Wiem, że już się na mnie nie
gniewasz – stwierdził.
-No to się mylisz.
Nazwałeś mnie łatwą. Kilkakrotnie dziś – przypomniałam mu.
-Wkurzam cię
trochę, wyluzuj, mała – starał się ze mną droczyć, ale w sumie nie wychodziło
mu. Kiedy uświadomiłam sobie, że faktycznie zasugerował mi bycie "łatwą" już kilka razy,
ponownie spochmurniałam. – Co mam zrobić, abyś mi wybaczyła? – zapytał, widząc
moją nieugiętą minę.
-Spadaj –
burknęłam pod nosem.
-Okej, okej,
spadnę. Z krawędzi prosto do basenu. Popełnię samobójstwo, bo jesteś tego warta
– powiedział udawanym poważnym głosem. W tamtym momencie tak bardzo skojarzył
mi się z Louisem, że aż ścisnęło mnie w środku.
Nie zwracałam
na niego uwagi, póki nie wstał i rzeczywiście nie ustał nad krawędzią basenu.
Tyłem. Przycisnął sobie palce do głowy, jakby to był pistolet i popatrzył na
mnie.
-Powiedz, kiedy
mam strzelać – poprosił.
Wywróciłam
oczami, a on westchnął, jakby był zawiedziony. Pogapił się jeszcze chwilę na
moją niezmienną minę, po czym wydał dźwięk strzału i przewrócił się, aby
wylądować z pluskiem w wodzie. Mokra ciecz mnie dosięgła i uczyniła całkowicie
mokrą. Głupi Logan.
Czekałam, aż
się wynurzy, aby móc go ochrzanić, ale on się nie pojawiał. Minęło trochę
czasu, a on dalej pozostawał pod wodą. Zaczynałam się martwić. A może się
uderzył, kiedy wpadał do wody? Może coś mu się stało i naprawdę nie może
wypłynąć? Poczekałam jeszcze kilka sekund, ale Logan nie wypływał.
Zdenerwowałam się i w końcu wskoczyłam do wody, żeby spróbować go uratować.
Mokre włosy
przysłoniły mi pole widzenia, ale odgarnęłam je i zobaczyłam Logana. Siedział
po turecku na dnia ziemi, przytrzymując się płytek, aby nie wypłynąć na
powierzchnię. I był w pełni przytomny! Uśmiechnął się, kiedy mnie zobaczył. Za
to ja zrobiłam wkurzoną minę i wypłynęłam na powierzchnię, a on za mną.
-Dupek! –
wrzasnęłam tak głośno, że zdecydowanie było mnie słychać na całym basenie.
Po raz kolejny
się zaśmiał, za co ochlapałam go wodą. Miałam nadzieję, że dostanie mu się po
oczach, a chlor sprawi, że będą go szczypały.
Podpłynęłam do
brzegu i już miał wychodzić, kiedy złapał mnie za plecy i ściągnął z powrotem
pod wodę. Szarpałam się, ale był ode mnie silniejszy, więc nie miałam szans.
Uwolnił mnie
ze swojego uścisku dopiero po kilku sekundach, kiedy znajdowaliśmy się na dnie
basenu. Zmierzyłam go swoim wkurzonym wzrokiem, a on podpłynął do mnie i
położył swoje dłonie na moich policzkach. Chciałam odpłynąć, naprawdę, ale
jakoś zabrakło mi motywacji. Znalazł się tak blisko mnie. Jego usta prawie
stykały się z moimi, a nasze nosy właściwie już się dotykały. Myślałam, że mnie
pocałuje. Zamknęłam oczy, chcąc mu na to pozwolić, kiedy nagle przestałam czuć
dotyk jego dłoni na policzkach. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że chłopak
wypływa na powierzchnię, więc ruszyłam za nim.
Szczerze,
czułam się trochę upokorzona. Pozwoliłam mu na pocałunek, a on po prostu mnie
nabrał. Gdy tylko zamknęłam oczy, zostawił mnie na lodzie, a ja mogłam tylko czuć posmak
wstydu i odrzucenia.
Wyłoniwszy się
na powierzchnie, nie miałam odwagi, aby spojrzeć mu w oczy. On jednak podpłynął
do mnie i objął mnie w pasie. Chciałam go odepchnąć, ale nie pozwolił mi na to.
-Pocałowałbym
cię, ale nie chcę być dupkiem. Dopiero się poznaliśmy – wiem, że znów mnie
wkurzał. Specjalnie użył określenia, jakim nazywałam go, odkąd tylko pierwszy
raz się spotkaliśmy.
-Wal się –
burknęłam. – Cieszę się, że tego nie zrobiłeś.
-Oj, Lilly,
nie umiesz kłamać – w końcu zauważył, używając jednocześnie po raz pierwszy
mojego prawdziwego imienia, kiedy się do mnie zwrócił. – Zrobimy inaczej.
Dostaniesz to, czego tak bardzo pragniesz, ale w zamian za małe spotkanko, sam
na sam.
-Jesteś
obleśny! Nie prześpię się z tobą! – burknęłam na niego, czując autentyczne
obrzydzenie propozycją, jaką mi złożył. Albo jaką wydawało mi się, że złożył.
-Nie to miałem
na myśli! – zaoponował od razu. – Spotkajmy się po prostu, poza pracą. Ty, ja i
jakieś kino albo coś takiego. Wybierz sama. Nie jestem specjalnie romantyczny.
-Rzuca się w
oczy – odparłam, dalej lekko wkurzona.
-No więc
omówiliśmy najważniejszą kwestię. Ja nie jestem romantyczny, ty nie potrafisz
kłamać, więc co? Dzisiaj o siódmej? Podjadę po ciebie – obiecał.
-Okej, ale
chcę bukiet róż i jakiś romantyczny tekst na przywitanie – powiedziałam,
przestając już być obrażona. Zaczynałam z nim żartować.
-Załatwione! –
powiedział, śmiejąc się i tym śmiechem jednocześnie zarażając mnie.
Trzymam cię za słowo, bo jestem bardzo ciekawa tej randki!
OdpowiedzUsuńPostać Londona udała ci się świetnie! Naprawdę! Już go uwielbiam, ale nie zapominam o Harrym (!) Rozwaliłaś mnie tym "Popełnię samobójstwo, bo jesteś tego warta" <3 To było mega słodkie, oni cali się tacy słodcy <3
NIE! Ja nie chcę żadnego Logana!
OdpowiedzUsuńGdzie jesteś Harry? Zarywają do Twojej Lilly, a Ty co? Weź no idź na basen albo coś w tym stylu. Wcale bym się nie pogniewała. Ja nie wytrzymam jeśli oni się w końcu nie spotkają. A wtedy ten cały Logan może trochę namieszać, żeby nudno nie było :) Ale nich już Harry spotka tą prawdziwą Lilly, a nie same fałszywe :)
Bardzo się cieszę, że w przyszłym tygodniu będą dwa rozdziały :) To taki prezent na święta :) Niecierpliwie czekam na kolejny <3
Nareszcie jest to ktoś z kim się zgadam! #TeamHarryFOREVER
UsuńMiejmy nadzieję, że Hazz zaraz zrobi wielkie wejście"Łapy precz od mojej dziewczyny blondasku!"
o jejciu! cały ten rozdział się szczerzyłam, a nie chciałabyś tego widzieć, bo mam naprawdę okropny uśmiech XD
OdpowiedzUsuńtak, Logan! 3 razy tak, przechodzisz dalej
jest słodki
nie chce Louisa
ani Harrego
chcę mojego Logana! <3
pokochałam go
+tak, nadal czytam :D
Według mnie Logan nie jest słodki. Ale zdecydowanie dobrze, że zapomina o Harrym. Dobrze by było by stworzyła nowy prawdziwy związek... Ale Logan się do tego nie nadaje. Choć świetnie go wykreowałaś.
OdpowiedzUsuńWow ♥ jest mega ale brakuje mi trochę zadziornosci u Lilly ♡ jak już mówiła wątek z Loganem bezbłędny :* oby tak dalej :D
OdpowiedzUsuń