Jakiś czas
potem Louis odwiózł mnie do domu. Opowiedziałam mu jeszcze trochę o mojej
sytuacji rodzinnej, ale chłopak zauważył, że mojemu głosowi brakuje poprzedniej
energii, więc zapytał, czy wszystko dobrze. Uratował mi tym pytaniem skórę, bo mogłam
po prostu zaprzeczyć i wyjaśnić, że to ta sytuacja rodzinna i z Mayą mnie
wykańcza, zamiast siedzieć przymulona i w duchu modlić się, aby nie chciał
pocałować mnie raz jeszcze przed powrotem do domu.
Kiedy
wysiadałam z samochodu, chciał, aby nasze usta spotkały się jeszcze raz, jednak zwinnie się
odwróciłam i jego wargi wylądowały tylko na moim policzku. Podziękowałam
chłopakowi za możliwość zwierzeń i wysiadłam z auta. Początkowo szłam wolno,
ale kiedy tylko znalazłam się za rogiem bloku, pomknęłam biegiem do domu. Tam
zamknęłam się w swoim pokoju i usiadłam na łóżku. Co się ze mną działo? Louis
był wspaniały, był dobry i romantyczny. Dlaczego nie mogłam po prostu cieszyć
się z tego, co nam się przytrafiło? Bo nie byłam w nim zakochana. Ale dlaczego
nie mogłam być? Dlaczego?
Wszystko jest
popieprzone. Gdybym nie wpadła wtedy na Harry’ego, życie byłoby prostsze.
Między mną a Mayą byłoby okej, nie szalałabym, że moja przyjaciółka chodzi z
chłopakiem, którym się zainteresowałam, nie byłoby żadnego Louisa i byłabym o wiele
szczęśliwsza. W tej chwili siedziałabym u Mayi w domu i zwierzała jej się z
tego, że niedługo poznam ojczyma. I byłoby… po prostu dobrze.
Moja komórka
rozdzwoniła się nagle, zakłócając moje rozmyślenia. To była mama. A któż by
inny? Wzięłam głęboki oddech, mając nadzieję, że to mnie uspokoi, po czym
odebrałam.
-Cześć. Coś
nie tak?
-Rozmawiałam
wczoraj z twoim ojcem przez telefon o rozwodzie… Kochanie, obawiam się, że
zaraz cię odwiedzi. Właśnie dzwonił i powiedział, że jest w Watford i chce się
z tobą widzieć – powiedziała. – Przepraszam, ale nie mogę temu zapobiec. Nie
mogę wyjść z pracy. Jeśli nie chcesz go widzieć, musisz po prostu teraz, tak
jak stoisz, wyjść z domu. Zrób, co uważasz za stosowne. Kocham cię, pa.
I rozłączyła
się, a ja w tym samym czasie zerwałam się z miejsca. Właściwie to nie
przemyślałam, czy chcę się zobaczyć z tatą, ale moim pierwszym odruchem było
uniknięcie spotkania. Myślę, że podświadomość sama zadecydowała, że nie jestem
gotowa na to spotkanie.
Zaczęłam
szybko się zbierać. Telefon, klucze, portfel… Już prawie zakładałam buty, kiedy
usłyszałam pukanie do drzwi. Zamarłam, ale od razu uznałam, że muszę być po
prostu cicho, a nie dowie się, że jestem w środku.
-Lillian,
otwórz, wiem, że tam jesteś! – usłyszałam jego głos i dopiero wtedy serce
zaczęło znów poruszać się w mojej klatce piersiowej, a właściwie walić jak
oszalałe.
Siedziałam
cicho, ale on nie przestawał pukać, albo raczej uderzać z całej siły w drzwi.
-:Lillian,
słyszałem jak szłaś. Stałem pod drzwiami chwilę, zanim zapukałem - podstępny
szpieg. Mogłam przewidzieć, że zrobi coś w tym stylu. - Przestań zachowywać się
jak dziecko! – krzyczał. Jak zawsze. Nawet po tak długiej nieobecności
pierwsze, co zrobił, to wydarł się na mnie.
Dalej
brakowało mi odwagi, aby otworzyć zamek i wpuścić tego człowieka, który stał
się dla mnie obcy, do środka. Nie musiałam jednak nic robić, ponieważ chwilę
potem usłyszałam, jak wsadza klucz do zamka i sam otwiera drzwi. Nie
pomyślałam, że może mieć klucze. Minęło tyle lat, odkąd mieszkał tu razem z
nami.
Drzwi się
otworzyły i dostrzegłam w nich mojego ojca. Ubrany był w białą koszulę i
czarne, materiałowe spodnie. Z jego szyi luźno zwisał krawat, który nadawał mu
niedbały wygląd. To zdecydowanie nie był celowy efekt, tata po prostu nigdy nie
umiał dobrze o siebie zadbać. Potargane i trochę przetłuszczone włosy były tego
najlepszym dowodem.
-Lillian…
Zmieniłaś się – zauważył. Jasne, że tak. Minęły trzy lata od naszego spotkania,
które trwało by dłużej niż 10 minut. Od tamtego czasu przestałam być
dziewczynką z lekką nadwagą, zapuściłam włosy i zaczęłam się inaczej ubierać. –
Wyglądasz dużo lepiej.
Wzruszyłam
ramionami, jakbym wcale nie usłyszała pierwszy raz w życiu komplementu od ojca.
-Przyszedłem z
tobą porozmawiać – powiedział i poprawił okulary na nosie. To po nim
odziedziczyłam wadę wzroku.
-Co ty? Nie
zgadałabym – mruknęłam pod nosem, w końcu zdobywając się na odwagę, aby coś
powiedzieć.
-Pyskata, jak
zawsze – skomentował.
Na koniuszku
języka miałam odpowiedź na jego słowa, jednak powstrzymałam się. I tak mieliśmy
się dzisiaj pokłócić, nie musieliśmy tego robić od razu na wstępie.
Nie zaprosiłam
go do salonu. Po prostu sama tam poszłam, aby usiąść na kanapie, a on ruszył za
mną. Nie pofatygował się nawet, aby zdjąć buty. Po prostu wszedł do środka i
usiadł na krześle przy stoliku nieopodal mnie.
-Co tutaj
robisz?
-Twoja matka
chce rozwodu, nie wiesz może dlaczego? – zapytał.
-O co ci
chodzi? Przecież i tak nie macie już żadnego pożycia małżeńskiego. A ja dostaję
co roku kartki wypisane kobiecym pismem – powiedziałam.
-Tak, wysyła
je moja asystentka, Lory. Łączą nas relacje czysto zawodowe – odpowiedział, a
ja poczułam jak krew we mnie krzepnie. Sposób w jaki powiedział „czysto
zawodowe”… Jakby dalej była pięciolatką, której wszystko trzeba tłumaczyć. –
Robi to na moje polecenie. Ja sam nie mam czasu, żeby się tym zająć, ale zawsze
o tym pamiętam. Czy nie to się liczy?
-Przejdź do
rzeczy – postanowiłam odpuścić sobie jego pytanie. To na pewno nie skończyłoby
się grzeczną odpowiedzią, więc lepiej było nie udzielać żadnej.
-Więc? Skąd
ten nagły rozwód?
-To chyba nie
twoja sprawa – odparłam.
-Racja. Ja i
twoja matka już nie mamy wspólnych spraw, poza rozwodem rzecz jasna, więc skoro
o niego chodzi, to to jednak jest moja sprawa – nie dawał za wygraną.
-Znudziło jej
się bycie mężatką, która tak naprawdę nie ma męża – zdecydowałam się dalej być
sarkastyczną i unikać należytej odpowiedzi. Skoro mama mu nie powiedziała,
widocznie miała ku temu powód.
Szczerze,
byłam wyczerpana wszystkim, a ta rozmowa kosztowała mnie wiele siły
psychicznej, dlatego miałam nadzieję, że tata szybko odpuści i po prostu sobie
pójdzie.
-W porządku.
Nie chcesz mówić, to nie. Przyjechałem tu z propozycją. Wiem, co się święci,
dlatego chcę ci zafundować należytą przyszłość – powiedział.
-O czym ty
bredzisz? Do tej pory nie interesowała cię nawet moja teraźniejszość, a teraz
mówisz mi o jakiejś przyszłości? – burknęłam. Trzymanie języka za zębami nigdy
mi za dobrze nie wychodziło. Zwłaszcza, jeżeli chodzi o tatę.
-Lillian,
domyślam się, że twoja matka chce rozwodu, bo poznała kogoś innego –
odpowiedział. Strzał w dziesiątkę, tatusiu, chociaż raz ci się udało. – Wiesz,
jak kończą się takie rzeczy. Twoja mama wyjdzie znów za mąż, stworzy sobie nową
rodzinkę, a ty pójdziesz w odstawkę. Ja chcę ci zaproponować życie w centrum
uwagi, w centrum mojej uwagi.
-Nawet nie
musisz kończyć, bo moja odpowiedź brzmi: nie. Cokolwiek powiesz, po prostu: nie
– odparłam. – Zostaje tutaj, w Watford.
-Lillian, nie
proponuję Ci, abyś przeniosła się ze mną do Holandii. Za rok kończy ci się
szkoła, zawsze chciałaś pójść na studia… Wiem, że z matką na pewno cię na nie
nie stać, ale ja mogę wszystko opłacić. Możesz wybrać najdroższy uniwersytet na
dowolnym kierunku. Wynajmę ci mieszkanie i wszystko, czego będziesz potrzebować
– zapewnił mnie.
-Niby czemu?
Czemu teraz? Bo mama ma kogoś? Chcesz jej zabrać mnie, bo znalazła kogoś na
twoje miejsce? Znów wymierzasz sprawiedliwość sam?
-Lilly, nie
zachowuj się w ten sposób. Chcę dla ciebie dobrze. Wiesz o tym.
-Nie wydaje mi
się – sapnęłam, ale serce waliło mi jak oszalałe. Studia. Zawsze o tym
marzyłam. Ale nie mogłam przyjąć propozycji taty, po prostu nie. To by było nie
fair w stosunku do mamy, zwłaszcza po tym, jak brutalnie nas zostawił trzy lata
temu.
-Proponuję ci
to, ponieważ zrozumiałem, że cię zaniedbałem, tak jak twoją matkę. Chcę chociaż
część swoich błędów naprawić, bo sytuacji z twoją matką nie cofnie już nic –
powiedział.
-Tak się
składa, że nie chcę studiować – powiedziałam to. Z ciężkim sercem, ale udało mi
się. – I nie potrzebuję twojej pomocy.
-Lillian…
-Nie. Myślę,
że powinieneś już pójść – oznajmiłam.
-Dobrze.
Pamiętaj, że możesz jeszcze zmienić zdanie. Wkrótce się spotkamy i wtedy
jeszcze raz porozmawiamy – zapewnił mnie, wstając jednocześnie od stolika.
-Mam nadzieję,
że dopiero na rozwodzie i tylko przez pięć minut – burknęłam i również się
podniosłam.
Ruszyliśmy do
drzwi. Miałam nadzieję, że od razu wyjdzie, ale on zatrzymał się i zaczął
grzebać w kieszeni. Wyciągnął kopertę i podał mi ją.
-Co to jest?
-Pieniądze.
1000 funtów. To daję ci na teraz, żebyś poszła na zakupy, czy coś, a od
przyszłego miesiąca podwoję alimenty twojej matce – powiedział.
Najpierw
chciałam na niego nawrzeszczeć i powiedzieć, że nie chce jego pieniędzy, że
mnie nie kupi, ale potem pomyślałam… Należy mi się. Co ja się będę ograniczać?
Tyle czasu płacił minimalne alimenty, chociaż stać go było na co najmniej
dziesięciokrotnie większe, więc? Wzięłam od niego kopertę.
-Nie zmienisz
tym niczego, ale to mi się należy – powiedziałam. – Za to, że nigdy nie miałam
prawdziwego ojca.
-Przepraszam –
wyszeptał i przez chwilę pomyślałam, że jest szczery, ale szybko się
opamiętałam.
Ojciec
przytulił mnie na pożegnanie, jednak ja nijak nie odwzajemniłam jego gestu. On
przyciskał mnie do swojej klatki piersiowej i czekał na jakąś reakcję z mojej
strony, jednak nie doczekał się. Chwilę potem mnie puścił. Popatrzył mi w oczy
i powtórzył:
-Przepraszam.
-To tylko
puste słowo – powiedziałam, a łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu.
-Masz rację,
ale zmienię to – zapewnił mnie, a potem wyszedł i zostawił mnie z tym wszystkim
samą. Rozbitą emocjonalnie i samą. A ja potrafiłam tylko usiąść w kącie na
podłodze i płakać.
Następnego
dnia przygotowywałam z mamą stół na kolację. Nie opowiadałam jej ze szczegółami
o spotkaniu z ojcem. Powiedziałam jej, że nie udało mi się uniknąć jego osoby i
rozmowa była ciężka, ale nic więcej. Mama wiedziała, że jeszcze nie
przetrawiłam sama do końca spotkania z nim i potrzebuję czasu, żeby się
otrząsnąć. W końcu i tak musiałam jej powiedzieć, to wymagało tylko chwili
cierpliwości. Dłuższej chwili, skoro tata zaproponował mi spełnienie marzenia,
ja musiałam odmówić. I do tego mnie przeprosił. Ale mama rozumiała mnie bez
słów. Wiedziała, że przeżywam wszystko tak samo emocjonalnie jak ona, nawet
jeśli to drobnostki, dlatego nie zadawała pytań. Szkoda tylko, że nie zauważyła, iż tym razem
to nie jest drobiazg i sprawa jest poważna.
Stół był już
gotowy, ale mama i tak krzątała się z kąta w kąt, sprawdzając, czy aby na pewno
wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Zupełnie nie potrzebnie. Dom był w
idealnym porządku i ogólnie wszystko wyglądało perfekcyjnie. Zupełnie jakby
przygotowała się na jedzenie kolacji z królową Elżbietą, a nie chłopakiem i
jego synem. Nie skomentowałam jednak jej „dzikiego” zachowania, ponieważ
widziałam, że mimo stresu, to ją uszczęśliwia. Już dawno nie widziałam mamy
takiej zadowolonej i uśmiechniętej. To na pewno sprawka Howarda i… cieszyłam
się jej szczęściem, ale jednocześnie było mi przykro. Chciałabym, żeby to był
tata. Żeby tata był tak idealny, że mama z niecierpliwością oczekuje jego
przyjścia, jednak to było marzenie nie do spełnienia. Ojcu daleko do ideału, w
dodatku za bardzo zranił kiedyś mamę, żeby mogła mu to kiedyś wybaczyć i żeby
było tak jak w normalnym domu. Tak jak powinno być zawsze.
Wkrótce potem
zadzwonił dzwonek do drzwi. Mama popędziła je otworzyć, a ja ruszyłam za nią
powolnym krokiem. Pierwszy do domu wtargnął młody chłopak, który od razu wydał
mi się znajomy, a kiedy za nim wszedł t
e n mężczyzna, myślałam, że mam jakieś
majaki. Doskonale znałam tego faceta, jak również miałam już styczność z jego
synem. Z wrażenia, aż zrobiłam krok do tyłu i uderzyłam w klamkę od drzwi
łazienkowych. Zawyłam cicho „ała” i wtedy Howard mnie zauważył.
-Lilly?
Znajomy głos
tylko potwierdził, że się nie pomyliłam, co do tożsamości tego mężczyzny.
Tak szkoda mi Lilly, jest taka samotna. A jej ojciec? Mysli ,że jak da jej pieniądze i zaproponuje spełnienie marzeń to ona tak poprostu wybaczy mu te 3 lata? No chyba nie. I kolejna sprawa kim do jasnej anielki jest Howard? Nie mogę doczekac sie kolejnego rozdziału. Dzisiejszy jest świetny, jak zawsze. Do nastepnego A.
OdpowiedzUsuńJej ojciec jest głupi. Nie było go trzy lata i teraz nagle się pojawił i myśli, że odkupi swoje winy. Pff! Chociaż pieniądze na studia przydałyby się Lilli....
OdpowiedzUsuńEj, ale co to za facet? Był już w opowiadaniu czy nie, bo jakoś sobie nie przypominam?...
Do następnego Skarbie <3
Ja jakoś cały czas myślałam, że synem tego kolesia będzie Harry, a tu wychodzi na to, że to z tym Howardem jest coś nietak... Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny szablon, kochana! :) A co do rozdziału to... Mam mieszane uczucia do ojca Lilly. Raz jest miły, raz chamski. Bogaty, ale w pewnym sensie zaniedbany? Ta postać jest z pewnością dziwna, z każdym jej opisem psuje swoje wyobrażenia na jej temat.
OdpowiedzUsuńA Howard? No cóż, nie kojarzę go z tego opowiadania, a może coś przeoczyłam? No nie wiem... Miałam nadzieję, że to będzie jak najbardziej pozytywna postać, ale chyba się pomyliłam. Chociaż jeszcze nie wszystko stracone.
Czekam na nn x