środa, 13 lipca 2016

Dzieje Logana

To rozdział dodatkowy, taki bonus. Napisałam go specjalnie dla Julii A., ma dziś urodziny i jest to taki mały prezent ode mnie. Zdaję sobie sprawę, że to nic specjalnego, ale myślę, że ona będzie zadowolona.
Czemu zdecydowałam się napisać dla niej o Loganie? Jako jedyna po zakończeniu opowiadania spytała mnie, co się z nim stało. 
Nie knuj już więc teorii spiskowych, Julio, i czytaj, co naprawdę się wydarzyło :)
Życzenia będą później :)

Dzieje Logana

Zostawiła mnie. Miała rację, nie mogę powiedzieć, że było inaczej. Zachowałem się jak chuj, choć naprawdę nie to było moim zamiarem. Co mi pozostało? Chociaż spróbować wrócić do normalnego życia, tak jak to robiłem, zamiast pojechać i od razu wyjawić jej prawdę.
        Wpłynęła na mnie w niesamowity sposób, zależało mi na niej. Stała się kimś w rodzaju mojego celu życiowego. Nie widziałem żadnego światła od wyjazdu z Australii do momentu, kiedy zacząłem ją poznawać. Chociaż ten brak światła może wynikać z tego, że przed nią nie bardzo zwracałem uwagę na inne dziewczyny. Na nią też nie zwróciłem, chciałem się po prostu zabawić. Ciekaw byłem, jak długo zajmie mi złamanie jej i zaciągnięcie do łóżka. Potem dowiedziałem się, że ma HIV i całe życie wywróciło mi się do góry nogami. Nie mogłem jej zostawić i czułem, że nie do końca chciałem. Lubiłem ją, była wojownicza, zabawna i miała najpiękniejszy uśmiech, jaki dane było mi zobaczyć w moim życiu. Zdecydowałem, że mogę się w niej zakochać. Wiem, że brzmi to strasznie żałośnie, ale tak było. Dosłownie pozwoliłem sobie na to, by w końcu zacząć coś czuć w związku. To była zarówno najlepsza, jak i najgorsza decyzja w moim życiu.
Najlepsza, bo mogłem doświadczyć rzeczy, o jakich istnieniu już zapomniałem. Mogłem ja przytulać i całować, nie myśląc tylko tym, że niedługo będziemy uprawiać seks. Nie interesowało mnie to. Najlepsza, bo doświadczałem emocji takich jak empatia, czułem się zmartwiony, gdy była smutna, szczęśliwy, gdy ona się cieszyła. Sprawiała, że po tylu latach traktowania jak osoba drugiej kategorii, jak nic nie warty przestępca, czułem się, jak człowiek. Najlepsza, bo budowała we mnie pewność, że ja też mogę kochać. Że wolno mi ją kochać.
A czemu najgorsza? Bo doświadczyłem tego wszystkiego, uczyniłem z siebie na nowo człowieka, a ona mnie zostawiła. Wydawało mi się, że czułbym się gorzej, gdyby wybrała innego, ale nie. To nie jest gorsze. Gorsze było to, że nie wybrała nikogo. Uznała mnie za kogoś tak nie wartościowego, że lepsza wydawała jej się perspektywa samotności. Nie kochała mnie i udowodniła to w najbardziej bolesny dla mnie sposób.
Długo nie umiałem o niej zapomnieć. Starałem się wyłączyć uczucia, starałem się znów być Loganem przed poznaniem Lilly. Niestety, nie wychodziło mi już do końca struganie dupka, na którego wszyscy mówią Adams. Stałem się papką, którą można spotkać w tych wszystkich romansidłach, które czytają nastolatki. Myślą, że w książce widzą Bad Boya, ale to jest tylko pozostałość po nim. Nie spotykają jego przed rozpoczęciem życia, spotykają go w momencie, w którym trzyma zalążek życia. Inaczej nie byłby w stanie dać im tego, co oczekują – miłości. Ktoś musiał go tego nauczyć. Dla mnie taką osobą była Lilly. Zostawiła mnie, bo ewidentnie była tylko drogowskazem w moim życiu. Tak przynajmniej to sobie tłumaczyłem, aby przetrwać rozstanie.
Dwa lata później podjąłem pewną decyzję. To był okres, w którym już względnie zapomniałem o Lilly. Dalej była częścią mnie, jednak nie myślałem o niej notorycznie. Po prostu żyłem własnym życiem, modląc się o nadejście lepszego jutra, o pobudzenie moich uczuć, które żyły, ale wydawały się przysypiać. Moje serce na nowo zmieniało się w kamień. Co prawda, nie sypiałem już z pierwszymi lepszymi, miałem w pewnym okresie nawet dziewczynę, ale i tak czułem się jak wrak człowieka.
- Jesteś pewien? – spytał mnie Sam, kiedy pakowałem ostatnie rzeczy do wielkiej walizki.
- Tak – odparłem. – Uciekłem od Australii, aby zapomnieć, ale to nie sposób. Jestem teraz silniejszy i jakoś… poradzę sobie z konsekwencjami tego, co mi się przydarzyło. Zresztą, może nie będę musiał. Wracam tylko do kraju, nie do miasta.
- A co z Haną? – nie odpuszczał.
- To przeszłość – powiedziałem. – Nie kocham jej, ona nie kocha mnie. Od zerwania minęły trzy miesiące, dałbyś w końcu spokój.
- Nie wydaje mi się, żeby ona o tobie zapomniała – osądził.
- Zdradziła mnie – przypomniałem mu. – Ale to nieważne. Rozstalibyśmy się prędzej, czy później – osądziłem. – Wiem, że kumplujecie się w pracy, ale nie przekonasz mnie przez wzgląd na nią.
- Okej, okej – odpuścił.

W Australii zacząłem nowe życie. Dosłownie nowe, bo zdecydowałem się nawet studiować. Początkowo nie miałem pomysłu, co mógłbym robić. Do tej pory wiedziałem tylko, jak marnować życie. Nie byłem dobry w czynieniu go lepszym. Dopiero po jakimś czasie wymyśliłem turystykę. Zawsze chciałem podróżować, ale nigdy nie było mnie na to stać. Mimo to pasjonowałem się geografią, zbierałem mapy i flagi z różnych państw. Postanowiłem złożyć papiery i przyjęto mnie. Nie był to żaden pierwszej klasy uniwerek, ale grunt, że się dostałem i w końcu mogłem zajmować się czymś, w czym czułbym się spełniony.
To właśnie na uniwersytecie poznałem Adelaide. Zaczęło się od wspólnego projektu. Dzięki niemu zaczęliśmy się przyjaźnić. Powiedziała mi, że mnie kocha, zanim ja zdążyłem zastanowić się nad własnymi uczuciami. Nasza droga nie potoczyła się dobrze, bo Addie uwielbiała dramaty. Zakończyła naszą przyjaźń, kiedy nie odpowiedziałem jej tym samym. Nakrzyczała na mnie podczas trwania wykładu. Straszyła mnie wtedy sądem za złamanie jej serca! Chciała nawet zmienić uniwersytet ze względu na moją obecność na wykładach. Rodzice ostudzili jej zapędy, a także ja. Któregoś dnia przyszedłem pod jej dom i powiedziałem, że nie chce niszczyć tego, co jest pomiędzy nami. Nie mogłem jej jeszcze wtedy wyznać, że ją kochałem, bo nie miałem wrażenia, że to czuję, ale moje słowa… usatysfakcjonowały ją. Przestała wszczynać awantury i wznowiliśmy naszą przyjaźń. Jasne, kłóciliśmy się jeszcze z milion razy, taka właśnie była Addie, kłótliwa. Swoją kłótliwością i zawziętością udowadniała mi, że jesteśmy ulepieni z takiej samej gliny. Sam też wszczynałem awantury, może nie publicznie, ale robiłem to i nie odpuszczałem. Gra polegała na zasadzie, kto pierwszy się złamie. W 99,99% przypadków to Adelaide wracała z przeprosinami, nie mogąc znieść rozłąki. Dopiero po czasie i ja zacząłem się łamać. Addie obrażała się na coraz dłuższe okresy czasu, nasze awantury zaczęły ją łamać, kruszyłem jej serce i… zacząłem rozumieć, że nie mogę na to patrzeć. Miała wrażenie, że tylko jej zależy na naszej relacji, a ja wiedziałem, że nie ma racji. Kiedy pierwszy raz ją przeprosiłem (oczywiście od czasu tego złamanego serca), myślałem, że się na mnie rzuci i zacznie całować, ale tylko mnie przytuliła. Dopiero po czasie zrozumiałem, że właściwie miałem nadzieję, że to zrobi. To właśnie tłumaczyło zawód, jaki czułem, kiedy tego nie zrobiła.
Addie w końcu odpuściła sobie kochanie mnie. Zaczęła się kręcić z jakimś chłopakiem, nawet mi go przedstawiła. Wychodziliśmy czasem razem i kiedy całowali się przy mnie, doprowadzało mnie to do szaleństwa.
Któregoś razu poszliśmy we trójkę na jakieś przedstawienia teatralne. Banda amatorów odgrywała jakiś cyrk w centrum miasta. Ludzi była masa. Tak to jest, jak powiesz im, że coś jej za darmo. Wtedy każde gówno wydaje się im być atrakcyjne. Nie bawiło mnie to, zwłaszcza, że aktorstwo przypominało mi o Lilly i trochę się bałem, że ożyją we mnie na nowo uczucia do niej. Teraz cieszę się, że wtedy poszedłem z nimi. Przetrwałem cały spektakl i ani razu nie pomyślałem o mojej byłej. Jedyne co mnie denerwowało tamtego dnia to Addie i jej chłopak. Nie mogłam znieść tego, jak co drugą scenę się migdalili.
Wracaliśmy już do domu, kiedy ten dupek oświadczył, że powinienem sobie pójść i dać im chwilę prywatności. Nie zamierzałem tego zrobić po tym, jak któregoś razu usłyszałem, jak szepcze jej do ucha sprośne rzeczy, a ona zgadza się zrobić z nim to pierwszy raz w najbliższym czasie. Czułem, że nie przeżyłbym, gdyby któregoś dnia przyszła i powiedziała, że ma to z głowy. Z nim.
Miałem dobre przeczucia, że planuje ją zaciągnąć do łóżka. Wcale nie zamierzał się z tym kryć. Powiedział mi, żebym spierdalał, bo on i Addie jadą do niego, a tam ich nie będę odprowadzał. Po tym, jak go uderzyłem, stracił dwa zęby. Sprawa nie trafiła do sądu, ale musiałem pokryć koszt dentysty. Addie nie chciała się do mnie odzywać, głównie przez to, że jej chłopak nie chciał rozmawiać z nią. Stwierdził, że nie chce być z kimś, kto zadaje się z tak chorą osobą, jak ja. Jedyne, co udało jej się wskórać w rozmowie z nim było to, żeby mnie nie pozywał. Nie zrobił tego, ale nie dla niej. Sam miał sporo za uszami i bał się, że sprawy mogą potoczyć się nie po jego myśli.
Udało mi się porozmawiać z Adelaide dopiero po miesiącu. Oczekiwała ode mnie wyjaśnień, chciała wiedzieć, dlaczego to zrobiłem. Nie potrafiłem jej odpowiedzieć. Wtedy już wiedziałem, że prawdopodobnie ją kocham, ale brakowało mi słów, żeby jakoś jej to oznajmić. Zwłaszcza po tym, jak przed dwoma laty złamałem jej serce.
Już miała się ponownie śmiertelnie na mnie obrazić, kiedy ją zatrzymałem i pocałowałem. Tylko w ten sposób umiałem jej powiedzieć, jak bardzo ja kocham. Przelałem w ten pocałunek wszystkie moje uczucia, ale dla niej było to stanowczo za mało. Chciała to ze mną zrobić, a ja nie opierałem się. Kiedy kochaliśmy się po raz pierwszy, wyznałem jej milion razy, jak bardzo ją kocham. Ona twierdziła, że nigdy nie przestała kochać mnie i ma nadzieję, że nie śni. Zapewniałem ją, że to wszystko jest prawdziwe, ale uwierzyła dopiero, kiedy zostałem na noc, a rano po pobudce zobaczyła mnie obok siebie.
Wszystko znów się skomplikowało, kiedy pojawił się jej chłopak. Znaczy, były chłopak. Musiała coś do niego czuć, bo kiedy chciał do niej wrócić, oddaliła się ode mnie. Zaczęliśmy się kłócić i wszystko trwało do momentu, w którym nie udowodniłem jej, że on po prostu chce ją zranić. Dowiedziałem się, że robi to tylko po to, aby cierpiała tak jak on, bo ich rozstaniu.
Addie przepraszała mnie, ale nie mogłem tego słuchać. Nie kochała mnie dostatecznie mocno, by być zdecydowana na mnie. Nie odzywaliśmy się do siebie przez pół roku. Potem zmarła jej babcia, czyli jednocześnie jej najlepsza przyjaciółka. Obie kobiety były takie same, dlatego tak dobrze się rozumiały. To zawsze babcia Addie wspierała ją w jej wszystkich szaleństwach, a było tego sporo. Zresztą, sam lubiłem babcię Adelaide, dlatego czułem obowiązek, aby stawić się na pogrzebie.
Stałem na końcu w kościele, podczas gdy Addie zajmowała miejsce niemalże przy samej trumnie. Była tak zrozpaczona… Serce mi się łamało, kiedy widziałem ją tak zrozpaczoną. Nie miałem jednak odwagi podejść. Przypadek sprawił, że wpadliśmy na siebie po ceremonii. Dalej byliśmy skłóceni, a Addie przez pół roku duma nie pozwalała odezwać się do mnie, kiedy ją odtrąciłem, ale tego dnia… Kiedy na mnie wpadła, rzuciła mi się w objęcia i płakała w ramionach. Możliwe, że odebrała moje przybycie na pogrzeb jako krok w jej kierunku, nie wiem, ale nie narzekałem, kiedy po wszystkim zaczęła się do mnie odzywać. Zapomnieliśmy o kłótni i znów byliśmy przyjaciółmi. Adelaide bardzo długo wychodziła z żałoby, ale w końcu udało mi się wywołać na jej twarzy uśmiech. Nasza relacja była długa, skomplikowana i szalona, a co przede wszystkim – pełna pochopnych i nieprzemyślanych decyzji. Tacy właśnie byliśmy – zachowywaliśmy się jak nastolatkowe, nie przejmowaliśmy się odpowiedzialnością. Wszystko się zmieniło po śmierci babci Addie. Dziewczyna wyciszyła się, przestała tak mocno szaleć. Nawet jeśli się uśmiechała i odzyskiwała dawne szczęście, cień smutku został z nią na zawsze. Zaczęła zastanawiać się nad przeszłością i nie robiła głupot na oczach wszystkich.
Moje uczucie zaczęło wykraczać poza moja wyobraźnię. Przyjaźniliśmy się i byliśmy blisko, ale ja nie potrafiłem znosić dłużej odległości, jaka między nami była. Zapomniałem już, o co byliśmy pokłóceni tyle czasu. Chciałem po prostu znów poczuć usta Addie na swoich. Chciałem być z nią blisko nie tylko psychicznie, ale i fizycznie.
Powiedziałem jej to, ale ona odrzuciła mnie. Uznała, że nie jestem w stanie zapewnić jej stabilnej przyszłości. Czułem, jakby złamała mi serce tymi słowami. Nie odzywaliśmy się do siebie przez następny miesiąc, a ona wcale nie wydawała się zabiegać o kontakt ze mną. Nasze role odwróciły się i teraz to ja byłem w miejscu, w którym ona znajdowała się na początku. Miałem wrażenie, że tylko mnie zależało na naszej relacji.
Musiałem jednak coś zrobić, aby obudzić w dziewczynie dawną Addie, a jednocześnie dać jej to, czego się po mnie nie spodziewała. Cały miesiąc trwało, zanim wpadłem na odpowiedni pomysł. Zjawiłem się w jej domu chwilę po północy. Wtargnąłem do środka przez okno i nakryłem ją na płaczu. Nie takiej sceny się spodziewałem, ale wydaje się, że zachowałem się odpowiednio. Zacząłem ją tulić i pozwoliłem płakać tak długo, jak sobie tego życzyła. Powiedziała mi, że bardzo tęskni za babcią, że nie ma już nikogo, kto pozwalałby jej latać, zamiast trzymać twardo na ziemi. Obiecałem, że ja pozwolę jej być szaloną i że będę popychał ją do tych wszystkich głupot, jeśli tylko zgodzi się zostać moją żoną. Była tak oniemiała, że przez pierwszą godzinę nie odpowiedziała mi w żaden sposób. Dopiero potem sięgnęła po pudełeczko z pierścionkiem, które cały czas spoczywało na jej stoliku nocnym. Sama wyjęła pierścionek i nasunęła go na palec. Potem się kochaliśmy, dopóki słońce nie pojawiło się na horyzoncie.
Addie wydawała się odzyskiwać pełnię sił. Dopiero, kiedy skończył się semestr powiedzieliśmy rodzicom mojej narzeczonej, że planujemy ślub. Krzyczeli na nas, mówili, że jestem nieodpowiedzialny i nigdy nie stanę się mężem ich córki, obiecali, że na to nie pozwolą. Addie płakała. Próbowała mnie rzucić, kiedy jej rodzice zostawili nas samych, ale nie pozwoliłem na to. Przypomniałem jej, że chciała być szalona, a poddaje się właśnie normalności własnych rodziców. Przyznała mi rację i powiedziała, że na to nie pozwoli. Zrozumiała, że gdyby stała się taka, jak zawsze chcieli ją widzieć matka i ojciec, musiałaby zapomnieć o swojej ukochanej babci. Wiedziała, że nie może na to pozwolić, chciała aby jej najlepsza przyjaciółka żyła w jakikolwiek sposób, a mogła żyć w niej – tak długo, jak była taka, jaka chciała – jaką akceptowała ją tylko babcia. I ja.
Wzięliśmy potajemny ślub kilka dni po aferze z jej rodzicami. Kopię dokumentów poświadczających zawarcie naszego małżeństwa wysłaliśmy moim nowym teściom podczas miesiąca miodowego, jaki sami zaplanowaliśmy w krótkim czasie. Polecieliśmy do Ameryki, wypożyczyliśmy przyczepę kempingową i ruszyliśmy w podróż po wszystkich stolicach stanów. To tylko jeszcze bardziej zbliżyło nas do siebie. Addie szalała, a ja razem z nią. Nie mieliśmy zbyt wiele pieniędzy, a mimo to potrafiliśmy się cieszyć i czerpać przyjemność z tego, co nas spotkało.
Rodzice Addie nigdy do końca mnie nie polubili, ale zaczęli akceptować, kiedy moja żona oświadczyła, że jest w ciąży. Było to jakieś trzy lata po naszym ślubie. Dla dobra dziecka musieli przestać okazywać mi swoją nienawiść.
Kiedy na świat przyszła Genevieve (po babci Addie), Addie oznajmiła mi, że uwielbia dzieci i chciałaby mieć ich naprawdę dużo. Kochałem ją i jej szaleństwo, dlatego dałem jej to, czego ode mnie oczekiwała. Doczekaliśmy się czwórki dzieci i dopiero wtedy moja żona oznajmiła, że wystarczy. Choć rodzice Addie mieli pieniądze, przez wzgląd na mnie nie bardzo chcieli nam pomagać. Oboje zarabialiśmy, ale z czwórką dzieci na utrzymaniu wcale nie było tego wiele. Zwłaszcza, że nie mogliśmy brać nadgodzin, musieliśmy mieć czas dla naszych pociech.
Potem się jakoś ułożyło. Kiedy dzieciaki zaczęły podrastać, Addie dostała awans. Musiała pracować trochę dłużej, ale przynajmniej zarabiała więcej. W rok później mnie także awansowano. Mieliśmy odpowiednią ilość pieniędzy, ale coraz bardziej zatracaliśmy się w zwyczajnym życiu. Trochę trwało, zanim zdecydowaliśmy się oboje przejść na pół etatu, żeby móc częściej widywać siebie i dzieci. Znów było gorzej z pieniędzmi, ale mimo to, czuliśmy się szczęśliwsi. Do dziś żyjemy w niezbyt bogatych warunkach, ale nikt na to nie narzeka. Ani my, ani dzieciaki. Założyliśmy dom, w którym najważniejsza jest miłość. 
Dlatego myślę, że wszystko nam się udało.

1 komentarz

  1. Dziękuję <3 Cudowny prezent.
    Idealne zakończenie. Jak sama wiesz w przypadku Harry'ego i Lilly było zbyt cukierkowo (chociaż i tak jestem uszczęśliwiona takim finałem), a teraz jest idealnie. Byłoby z tego niezłe opowiadanie, ale masz teraz ważniejsze rzeczy do pisania ;-)
    Jeszcze raz bardzo dziękuję - za wszystko!
    Jesteś najlepsza <3
    P.S. Miało nie być, więc komentarzy do Pain, więc wybacz - straciłam formę xD

    OdpowiedzUsuń