-Hej, mamo –
przywitałam się, kiedy zobaczyłam jej twarz na ekranie monitora. Z lekkim
opóźnieniem dostrzegłam tuż obok Mayę. – Hej, Maya – dodałam.
-Hej – odparły
chórkiem, po czym spojrzały na siebie i zachichotały. Skręciło mnie z zazdrości
i poczułam chęć, aby ponownie zwymiotować.
-Tata
przyjechał – oznajmiłam.
-Tak? Po co? –
zapytała.
-Rzekomo mnie
odwiedzić. I będzie mnie odwiedzał przez cały miesiąc – jęknęłam.
-Może nie
będzie tak źle – chciała mnie pocieszyć.
-Już zdążył
mnie nazwać dziwką. Dwa razy – powiedziałam, mając w pamięci jego ostre słowa
na mój temat, które kierował do babci. Myślał, że tego nie słyszę. Słyszałam.
-Pieprzony
Logan – przeklęła matka pod nosem, potem zerkając ze skrępowaniem na Mayę. To
była rodzinna sprawa. Wiedziałam, że nagle zaczęła mamie przeszkadzać obecność
mojej przyjaciółki. I dobrze. Poprawiło to trochę kondycje mojego ego. –
Dlaczego cię tak nazwał?
-Bo nie
wróciłam na noc do domu. Wyszłam późno z klubu z Loganem, więc zdecydowałam
zostać u niego – trochę naciągnęłam tę wersję, ale wiedziałam, że mama nie
dopyta mnie o szczegóły i że nie będzie mnie podejrzewać o nic z Loganem.
Wiedziała o HIV. W przeciwieństwie do Mayi. Jeszcze nie znalazłam odwagi, aby
jej o tym powiedzieć.
Spojrzałam na
twarz May i w kamerce. Poruszyła śmiesznie brwiami, ale pokręciłam ledwo
zauważalnie głową, dając jej tym samym do zrozumienia, że do niczego nie
doszło. Miałam poważną minę, więc wiedziała, że jej nie wkręcam.
-Dobrze
zrobiłaś. Wracanie po ciemku samej do domu to nie jest dobry pomysł – poparła
mnie.
-Co zamierzasz
zrobić z tatą? – zapytała Maya.
-Unikać go –
powiedziałam.
-Lil, nie
zachowuj się jak on. Wiem, że unikał nas przez cztery lata, ale pokaż mu, że
jesteś warta więcej niż cię wycenił. Nie daj mu mieć racji, jest wtedy
nieznośny – poprosiła mnie mama.
-Kiedy nie
mogę. Nie znoszę tego, że tu jest. Nie znoszę tego, że dzięki niemu mój pokój
wygląda jak wygląda. Nie znoszę, że muszę nazywać go „tatą”, jakby był mi
bliski na równym stopniu, co ty – odparłam.
-Może chce się
zmienić – zasugerowała.
-I w tym celu
nazwał mnie dziwką. Dwukrotnie. Proszę cię, mamo. On się nigdy nie zmieni –
powiedziałam, wzdychając.
-Jest trudny,
to prawda – przyznała.
-Cieszę się,
że na święta jadę do was. Nie będę mu musiała składać życzeń, ani dawać
prezentu. Po prostu się wywinę – oznajmiłam.
-Będę z wami
na święta – oświadczyła nagle Maya.
-Co? Jak to?
Nie wracasz do Watford? – zdziwiłam się.
-Nie, nie
udało mi się zabukować dobrego biletu – powiedziała. – Rodzice przyjeżdżają tu.
Możliwe, że spotkacie się na lotniku albo w samolocie. Wylatują z Londynu.
-To pierwsze
takie święta – zauważyłam. – A co z twoim bratem?
-Zabiera Molly
na wyspy karaibskie. I tak by go nie było – odparła.
-No, to
szykują się ciekawe święta. Bez dziadków, wśród nowej, a jednocześnie tak
dobrze znanej rodziny – powiedziałam.
-A co Logan
robi w święta? – zapytała Maya.
To dobre
pytanie. Raczej nie leci do siostry do Australii. Nie ma nikogo bliskiego, więc
pewnie jest… sam.
-Wiesz co?
Chyba nic – odparłam, będąc dalej w szoku, że nie pomyślałam o tym wcześniej.
-A rodzina? –
zapytała mama.
-To
skomplikowane, mamo. On nie ma raczej do kogo pojechać – powiedziałam.
-Weź go ze
sobą. Z chęcią go poznam – zaproponowała mama. – To i tak będą dziwne święta,
możemy więc udziwnić je jeszcze bardziej. Bo wiesz… nigdy nie wyobrażałam
sobie, że moja osiemnastoletnia córka może przyprowadzić chłopaka na święta,
ale w sumie… skoro nie ma gdzie się podziać, może być z nami. Boże, jak to się
wszystko szybko dzieje.
Zaśmiałam się.
-Zapytam go o
to. Nie wiem, co powie. Jest… dziwny, jeżeli chodzi o poznawanie rodziny –
powiedziałam. – Kiedy poznawał dziadków, nie odzywał się przez cały obiad,
dopóki dziadek nie zaczął mu opowiadać o motorze, jaki miał, gdy był młody.
Wtedy się ożywił i usta nie przestały mu się zamykać. Teraz gada tylko z
dziadkiem, z babcią ledwo się wita. Jakby gryzła czy coś – śmiałam się.
Piknął mój
facebook, ale zignorowałam go. Stwierdziłam, że czat sprawdzę dopiero, gdy
skończę rozmowę z mamą i Mayą.
Półtorej godziny
później byłam wolna i pierwsze co zrobiłam, to napisałam sms’a do Logana.
Ja: Co
robisz w święta?
Odłożyłam
telefon i włączyłam fejsa. Byłam zalogowana na koncie Moon Sunshine, więc to
znaczyło, że napisał do mnie ktoś nieznany. Nie zdążyłam sprawdzić kto, a
dostałam odpowiedź na sms’a.
Logan: *ateista*
Zdecydowałam
się więc wysłać poprawioną wiadomość.
Ja: Co
robisz 24-25 grudnia?
Logan: Korzystam z wolnego. Obijam się, jem pizzę i zastanawiam się, co robi
moja piękna dziewczyna, kiedy jest gdzieś w Ameryce.
Ja: A
może chciałbyś z tą „piękną” dziewczyną posiedzieć trochę w Ameryce? Tylko do
28 grudnia.
Logan: Miałbym poznać Twoją rodzinę?
Ja: Jeśli
chcesz pojechać, to raczej nieuniknione.
Logan: Nie wiem.
Ja:
Okej.
Logan: ??
Ja:
Nic.
Logan: Jesteś zła?
Trochę.
Ja:
Nie. Daj znać jak będziesz wiedział, bo nie wiem, czy zabukować Ci bilet.
Logan: Możesz zabukować, najwyżej cofniesz rezerwację.
Ja:
Okej.
Zabukowałam
więc bilet, a potem znów włączyłam czat na facebooku. Napisał do mnie jakiś
Peter Smith. Na jego miniaturce widniał wielki niebieski kurczak, a wiadomość
od tego fana ptactwa głosiła: „Hej.
Oglądam twoje filmiki od niedawna. Są bardzo dobre, myślałaś kiedyś o
zarabianiu na tym?”. Ewidentnie był świeży. Niejednokrotnie powtarzałam, że
nagrywam dla hobby, nie dla zarobku.
Moon: Hej, Peter! Nie, nigdy. Zawsze chciałam robić to dla siebie. Obawiam
się, że zarobki by to zepsuły.
Peter: Mogłabyś to robić dalej dla siebie i mieć z
tego zysk. Czy nie na tym opiera się życie? Żeby robić coś, co się kocha i mieć
za to pieniądze? Wiele youtuberów zarabia na swoich filmach i dalej robią je
dla przyjemności, nie dla zysku.
Moon: To nie dla mnie. Nie chcę. Mam pracę i chce utrzymywać się z niej.
Peter: Pracujesz? O.O
Moon: Yhym, na basenie :)
Peter: Ja nie >.< Jestem obibokiem XD
Moon: Utrzymanek rodziców?
Peter: Taty. Mama mówi, że mam się wziąć za robotę i nie będzie mi płacić za
lenistwo. Czasem dorabiam coś dorywczo, ale na utrzymanie to za mało. Ale nie
mówmy o mnie. Ty tu jesteś gwiazdą :P
Moon: Nigdy tak nie mów :-/ Jestem zwykłą dziewczyną.
Peter: Bardzo mądrą. Twoje filmiki na to wskazują.
Moon: Tylko niektóre to coś więcej niż może żale.
Peter: E tam, poruszasz ważne tematy. Mobbing, samookaleczanie, rasizm… Masz
takie poglądy, że Twoi rodzice powinni być z Ciebie dumni.
Moon: Nie oglądają.
Peter: Nie wiedzą?
Moon: Wiedzą, ale nie interesuje ich to za bardzo. Mama uważa, że to mój
świat i nie będzie się wcinać, a ja jeśli będę chciała to sama jej powiem.
I w podobny
sposób spędziłam całe po południe i wieczór. Peter okazał się naprawdę bardzo
dobrym towarzyszem. Świetnie nam się pisało i dogadywaliśmy się prawie bez
słów. Nie musiałam mu tłumaczyć, dlaczego częściej wspominam o mamie niż tacie.
Nawet o to nie zapytał, a to sobie bardzo ceniłam. Kiedy człowiek był ciekawy,
a jednocześnie nie ingerował w czyjeś życie, nie pchał się z buciorami. Kiedy
miał na tyle wyczucia, aby wiedzieć, o co nie pytać.
Z Peterem
gadałam dosłownie o wszystkim. Znaczy… Nie wchodziliśmy na poważniejsze tematy.
Gadaliśmy o pierdołach, takich jak ulubione ciasto albo ile razy trzeba
przesłuchać jakiegoś kawałka, aby się znudził. W międzyczasie odzywał się inne
osoby, ale z nikim nie gadałam tyle czasu co z Peterem.
Logan pewnie
miałby mi to za złe, ale nie obchodziło mnie. To był tylko widz, a ja często
pisałam z osobami pokroju Petera. To tylko wirtualna znajomość, a taka zawsze
dla mnie miała… marne znaczenie. Peter tamtego dnia stał się moim zabójcą nudy,
ale nic więcej. Nie zamierzałam się z nim spotykać, ani nic takiego. Będąc
osobą tak znaną w Internecie, często nawiązywałam wirtualne znajomości, ale
nigdy nie przenosiłam ich do rzeczywistości. Wychodziłam z założenia, że co
jest w Internecie, to w Internecie zostaje. Zwłaszcza, że moim przypadku
przenoszenie wirtualnych znajomych do prawdziwego świata jest bardzo
niebezpieczne. Peter mógł wydawać się miły, ale może faktycznie był zbokiem
albo hejterem, zazdroszczącym mi mojego sukcesu, chcącym doprowadzić do mojej
zguby. Lepiej nie ryzykować.
Peter: Długa ta rozmowa :P Jesteś świetną rozmówczynią.
Moon: Zanudzam XD
Peter: Pewnie, już śpię, zzzzzz…
Moon: Nie odbierz tego za chamskie pytanie, ale czemu w ogóle napisałeś?
Peter: Nie wiem. Chciałem Ci powiedzieć, że robisz dobre filmiki.
Moon: I przy okazji zajęłam Ci cały dzień XD
Peter: Spoko, jestem no lifem. Nie miałem nic lepszego do roboty.
Moon: A Twoja dziewczyna?
Nie wiem,
czemu to napisałam, ale po prostu… Nie mogłam się pohamować. W sumie naprawdę
mnie to nie obchodziło, ale jakoś tak… Peter był taki miły i zabawny. Nie
mogłam uwierzyć, że jest tak w pełni no lifem. Musiał mieć dziewczynę,
przyjaciół i tak dalej.
Peter: Ostatnio taka jedna dała mi kosza :c
Moon: Ładne kwiatki i jest Twoja :)
Peter: Nie da rady. Nawet brylantami bym jej nie kupił.
Moon: Taka zadufana w sobie?
Peter: Nieee. W sumie jest zajęta XD No i zrobiłem kiedyś głupstwo, więc…
Moon: Okej XD Nie wnikam.
Peter: Możesz mi powiedzieć, co mógłbym zrobić, żeby ją do siebie przekonać
:p
Moon: Jak jest zajęta to jednak nie polecam. Jej chłopak mógłby się wkurzyć,
jakby się dowiedział, że coś próbujesz.
Peter: Racja. Już się wkurzył :c Więc co robić?
Moon: Poczekaj, aż będzie wolna. A jak nie będzie to po prostu odpuść.
Peter: Nie takie łatwe :-/
Peter: A jak będzie wolna to co?
Moon: Przyślij jej kwiaty i nie podpisuj się. Zrób tak kilka razy, a potem
zaproś ją do kina ;) Tylko poczekaj, aż będzie wolna! Inaczej szkoda kwiatów.
Peter: Ile to kilka?
Moon: Definicja mówi, że od 3 do 9. :P
Peter: Kurczę. Musze lecieć. Mój kumpel przyszedł.
Moon: Kłamca!
Peter: Co?? Dlaczego?
Moon: Mówiłeś, że jesteś no lifem :P
Peter: Nie aż tak :P Kilku przyjaciół mam XD
Moon: Kilku?
Peter: Definicja mówi, że to od 3 do 9 ;)
Moon: Okeej. Leć. Pozdrów go ode mnie. Paaa.
Peter: Postaram się, pa :*
Peter: PS: Przemyśl poważnie te zarobki. Z tego co wiem, nie studiujesz, a
dzięki temu byś mogła.
I zniknął,
uświadamiając mi rzecz, z której nie zdawałam sobie sprawy wcześniej.
Mogłabym pójść
na studia, gdybym tylko tak bardzo nie trzymała się tych swoich głupich
moralnych zasad, które tak naprawdę obchodziły tylko mnie.
Jestem na 90% pewna,że nasz Peter to Harry :3
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że ten cały Peter to Harry. Ale z niego chytrus. Mam nadzieję, że Lilly spędzi święta z Loganem i wszystko będzie cudownie.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału. Dodaj jak najszybciej.
Pozdrawiam *.*
mam nadzieje, że jednak Peter to nie Harry, jakby to naprawdę był on wydawałoby mi się to zbyt oklepane
OdpowiedzUsuńNigdy nie dodawala komentarzy ale teraz jestem pewna na 100% ze Peter to Harry. Dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuńGood idea! Ja aka mistrzyni teorii spiskowych, na to nie wpadła? Co za wstyd, ale to byłoby naprawdę ciekawe!
UsuńŚwięta będą należeć tylko do nich! I dostaną pod choinkę info że nie ma HIV. A Harry znajdzie inną ♥ . Rozdział super ale trochę mało się działo.
OdpowiedzUsuńhej, hej, gdzie jesteś?
OdpowiedzUsuń