czwartek, 24 grudnia 2015

02. Chapter 7



Ostatecznie wybraliśmy pizzerię. Trochę się bałam wsiąść na motor z Loganem, ale szybko przypadło mi to do gustu. Mogłam bezceremonialnie przytulać się do chłopaka i ściskać go tak mocno, jak mi się podobało.
Wybraliśmy knajpkę tuż nad Tamizą, aby mieć i ładny widok, i smaczny posiłek. Logan powiedział, że jeszcze nigdy tu nie jadał, a ja mu wierzyłam. Spotykał się z wieloma dziewczynami, o czym zdążył mnie już poinformować, a ja nie miałam ochoty przebywać z nim w tych samych miejscach co one, dlatego cieszyłam się w sumie, że mnie o tym poinformował.
Kiedy podszedł do nas kelner, Logan zachował się kulturalnie i zamówił dla nas posiłek.
-Największa jedenastka, oba sosy – powiedział szybko, nie dając możliwości odezwać się pracownikowi.

-Coś jeszcze? – zapytał, a ja o dziwo rozpoznałam ten głos
Podniosłam głowę do góry u zobaczyłam chłopaka o ciemnobrązowych oczach i niemal czarnych oczach. Mimo że przyjmował zamówienie od Logana, cały czas przyglądał się mi. Kątem oka dostrzegłam, że Logan nie był przychylnie nastawiony do tego, co widział, ale na razie się nie odzywał.
Miałam silne wrażenie, że znam tego chłopaka, ale nie miałam pojęcia skąd. Jego twarz wydawała mi się mniej znajoma od jego głosu, ale mimo wszystko nie mogłam sobie przypomnieć dlaczego.
-Cola? – zwrócił się do mnie Logan.
-Fanta – odparłam.
-Okej, więc fanta i cola, obie po 500 mililitrów – ponownie odezwał się do kelnera, chcąc zwrócić jego uwagę, ten jednak dalej patrzył się tylko na mnie. – Kolo, nie wiem, czy wiesz, ale dziewczyna, na którą się gapisz, jest tutaj ze mną – rzucił nagle ostro.
Kelner od razu spojrzał ponownie na Logana i zaczął się tłumaczyć.
-Nie, ja tylko… - niestety nie udało mu się dokończyć zdania.
-Nie pitol mi tu, tylko zapierdzielaj do kuchni, gdzie twoje miejsce – burknął na niego.
-Logan – chciałam go jakoś uspokoić.
-Teraz rozmawiam z panem, Lilly – potraktował mnie protekcjonalnie i nie spodobało mi się to.
-Lilly? – zwrócił się do mnie, znów przestając zwracać uwagę na Logana.
-Znamy się? – zapytałam.
-Co jest grane? – dociekał Logan. Nie mógł znieść tej sytuacji, zwłaszcza że nie wiedział, co z niej wypłynie, a nie miał nad nią żadnej kontroli.
-Jesteś dziewczyną Louisa – powiedział, kompletnie zbywając mojego towarzysza.
-Byłą dziewczyną – poprawiłam go.
-Zayn. Graliśmy razem w zespole – przypomniał mi. – Przyprowadził cię kiedyś do nas. Grałem główny wokal w piosence.
-Tak… rzeczywiście – nagle spłynęło na mnie olśnienie, ale jednocześnie poczułam się… jakby ktoś zrzucił na mnie wielki kamień. Nie spotkałam jeszcze w Londynie nikogo znajomego. To duże miasto, więc nawet nie rozważałam takiej możliwości, a teraz zobaczyłam Zayna i zaczęłam się obawiać, że wkrótce dowie się też Harry. Nie chciałam się z nim spotkać, zwłaszcza teraz, kiedy poznałam Logana.
-Co tutaj robisz? Myślałem, że mieszkasz w Watford – chciał wiedzieć, ale ja byłam pewna, że powiedzenie mu prawdy, byłoby tym razem złą odpowiedzią. Musiałam się wymigać. Skłamać, żeby Harry się nie dowiedział. Louis też. Nie miałam ochoty patrzeć na żadnego z nich.
-Bo mieszkam. Jestem tu przejazdem z moim chłopakiem. Zwiedzamy świat – wymyśliłam na poczekaniu. Zerknęłam szybko na Logana, chcąc go wzrokiem poprosić, aby mnie teraz nie wydał.
-W trakcie roku szkolnego? – zdziwił się.
-Nie uczę się już – powiedziałam.
-Och… A więc miłej podróży – życzył mi.
-Dzięki – odparłam tylko, a chłopak uśmiechnął się i odszedł, aby zrealizować nasze zamówienie.
Chwilę siedzieliśmy z Loganem w ciszy. Ja wlepiałam wzrok w menu, jakbym chciała jeszcze coś zamówić, a on skanował mnie uważnie wzrokiem. Starał się zrozumieć, co właściwie się wydarzyło. Może nawet przypuszczał, że go oszukałam w jakimś aspekcie. Nie chciałam, żeby tak myślał, więc po prostu cierpliwie czekałam, aż zada jakieś pytanie, co wkrótce się stało.
-Co to, do kurwy, miało być? – zapytał.
-Przyjaciel mojego byłego – powiedziałam.
-Tyle zrozumiałem. Ale co z tą podróżą? I od kiedy niby jestem twoim chłopakiem? – sposób, w jaki wypowiedział ostatnie zdanie, zranił mnie, ale nie zamierzałam tego skomentować. Był zły, dlatego się zapominał. Należały mu się wyjaśnienia.
-To skomplikowane. Ale mój były ani jego inny przyjaciel nie mogą się dowiedzieć, że tu jestem, a już na pewno, że tu mieszkam – odparłam trochę wymijająco. Jakoś nie miałam mu ochoty opowiadać o szczegółach jedynej relacji, w której byłam. Do tego toksycznej. Wystarczająco upokarzające dla mnie było wyznanie mu, że przyjaciółka kupiła mi chłopaka.
-Dlaczego? – zapytał jednak.
-Ponieważ… - zaczęłam, ale nie bardzo wiedziałam, jak kontynuować. Musiałam to jednak zrobić, bo nie chciałam stracić Logana w tak głupi sposób. – Mój były to naprawdę najlepszy przyjaciel kolesia, który był z moją przyjaciółką. Pod koniec naszej znajomości okazało się, że nic do niej nie czuł, za to zakochał się we mnie. Tylko ja w tym czasie byłam zajęta moim byłym, który tak naprawdę był po prostu wynajęty przez moją przyjaciółkę. W każdym razie, oboje coś do siebie czuliśmy, ale ja nie mogłam z nim być przez wzgląd na wtedy chwilowo byłą przyjaciółkę, więc nasza znajomość się urwała i nie chcę, aby wiedział, że tu jestem. Boję się, że mógłby spróbować się ze mną skontaktować.
-A co z tą przyjaciółką? Mówisz, że wtedy nią nie była… zaczęłyście się kumplować dopiero po tej akcji? – dociekał. Już zauważyłam, że był bardzo ciekawski.
-Przyjaźniłyśmy się od lat, ale w tamtym okresie miałyśmy czteromiesięczną przerwę. Mocno się pokłóciłyśmy, ale wybaczyłam jej – odparłam. – Czy możemy już zmienić temat? – poprosiłam.
-Pewnie. Teraz ty pytaj – powiedział.
-Ile masz lat? – zapytałam. Może to błahe pytanie, ale znaliśmy się już trochę, a nie wiedziałam o nim podstawowej rzeczy.
-Dwadzieścia dwa – odparł. – Skończyłem czternastego lipca. A ty kiedy masz urodziny?
-Siódmego czerwca – powiedziałam. – Rocznik dziewięć osiem.
-Wiem, który rok. Uzupełniałaś dokumenty, pamiętasz? – przypomniał mi. – Nie żałujesz, że nie studiujesz? – zapytał. Był bardzo domyślny. Wiedział, dlaczego wybrałam pracę zamiast studiów. Zdążył się domyśleć, że skoro nie stać mnie na wynajęcie mieszkania, to na kontynuację nauki tym bardziej.
-Chcę popracować trochę, zarobić. Nie wiem, ile czasu zajmie mi odkładanie pieniędzy, ale mam nadzieję, że niewiele, bo chciałabym wrócić do nauki jak najszybciej – wyjawiłam mu.
Logan pokiwał tylko głową, jakby w zamyśleniu i wtedy pojawił się Zayn. Przyniósł nasze napoje i szklanki. Otworzył obie butelki i napełnił naczynia do pełna. Nie odezwał się do nas ani słowem, a odchodząc, posłał mi jedynie ciepły uśmiech. Na Logana nawet nie odważył się spojrzeć.
-Podobasz mu się – osądził, kiedy Zayn znalazł się na tyle daleko, aby tego nie usłyszeć.
-Nie sądzę – odparłam. – Jest po prostu miły.
-Albo ty jesteś skromna – stwierdził.
-Logan, miałam już do czynienia z jego dwojgiem przyjaciół, nie mam ochoty na więcej – powiedziałam, wzdychając.
-To dobrze, bo ja mam nadzieję, że chcesz mieć do czynienia ze mną – powiedział i uśmiechnął się, a ja nie mogłam wytrzymać i odwzajemniłam jego gest.
Spotkanie upłynęło nam bardzo miło. Jedliśmy pizzę i cały czas dowiadywaliśmy się czegoś nowego o sobie. Pierwsze, co samej rzuciło mi się w oczy, to wilczy apetyt Logana. W ciągu kilku minut opanował pół pizzy i wcale nie miał dość. Kiedy ja zaczynałam trzeci kawałek, on już kończył piąty. Poza tym powiedział mi, że kiedyś mieszkał w Australii, ale wyprowadził się pół roku po tym, jak siostra oznajmiła, że jest na niego dożywotnio obrażona. Wybrał pracę na basenie, ponieważ kocha wodę i bardzo tęskni za mieszkaniem nad oceanem. Powiedział, że kiedyś planuje wrócić do Australii albo chociaż wyprowadzić się na wybrzeże. Wyznał też, że nie dostałby tak ważnej funkcji na basenie, gdyby nie fakt, że jego jedyny przyjaciel, jakiego tu ma, jest właśnie synem właściciela basenu. Oświadczył, że kocha przebywać w deszczu. W Australii nie miał go zbyt dużo, dlatego pokochał go, gdy czasem spadał. Wychodził wtedy na dwór, aby posiedzieć i pomoknąć. Do dziś to czasem robi. Powiedział też, że uwielbia spaghetti i bardzo się obruszył, kiedy ja przyznałam, że go nie znoszę, bo sos jest zawsze albo za ostry, albo zbyt mdły. Obiecał, że przyszykuje dla mnie kiedyś taki, który mi posmakuje. Oznajmił, że jest w tym specem, bo to jedyny posiłek, jaki umie przyrządzić sam.
Loganowi nie udało się ostatecznie dokończyć samemu pizzy, ale nie chciał jej marnować, więc wziął pudełko i zabrał resztki. Zdecydowaliśmy się przejść razem na spacer. Przez cały czas trzymał mnie za rękę. Jego skóra była przyjemna w dotyku i taka miękka. Przez moment nawet zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie kremuje dłoni, jednak nie zapytałam go o to.
Doszliśmy nad brzeg Tamizy i usiedliśmy na ławce. Tylko stąd można było dostrzec rozgwieżdżone niebo w Londynie. W innych miejscach za bardzo przysłaniał je dym spalin.
-Tam jest łabędź – wskazał palcem na gwiazdozbiór, jednak nie dostrzegłam tego, o czym mówił.
Zmarszczyłam oczy i spojrzałam na Logana. Uśmiechnął się do mnie i chwycił mnie za rękę. Moim palcem zaczął dokładnie rysować wzór na niebie. Robił to, dopóki nie zobaczyłam czegoś, co jak dla mnie bardziej przypominało krzyż, niżeli łabędzia.
-Kawałek dalej jest orzeł, ale trochę trudniej go pokazać – powiedział. – Zwłaszcza komuś, kto nie ma wyobraźni – kpił ze mnie, ale wiedziałam, że to tylko w formie żartu.
-To nie prawda. Po prostu to w ogóle nie przypomina łabędzia – zaoponowałam, udając oburzenie.
-A co? Myślałaś, że to będzie zwierzątko jak z obrazka? – nabijał się.
-Mogłoby być, skoro ten gwiazdozbiór został tak nazwany – oświadczyłam.
-Musiałby obejmować zbyt dużo gwiazd i wtedy każdy by miał problemy z odnalezieniem go. Gwiazdozbiory po prostu muszą być małe – powiedział.
-Dużo umiesz ich jeszcze znaleźć? – zaciekawiłam się.
-Wystarczająco, aby zaimponować dziewczynie pozbawionej wyobraźni – zaśmiał się, a ja wytknęłam mu język.
-Umiem znaleźć mały i duży wagon – pochwaliłam się.
-To dobrze, przynajmniej się nie zgubisz, jeśli odnajdziesz gwiazdę polarną – odparł i przyciągnął mnie do siebie, oplatając ramieniem. Jego ciepło było wręcz kojące. – Znam cię tak krótko – wyszeptał.
Czekałam, aż powie coś jeszcze. Zerknęłam na niego, ale jego oczy przez cały czas skupione były na gwieździstym niebie. Możliwe, że szukał kolejnej łatwej konstelacji, aby mi ja pokazać, a możliwe, że po prostu myślał nad tym, co ma mi za chwilę powiedzieć.
-To zabawne, bo sprawiasz, że czuję się tak, jak nie czułem się nigdy wcześniej – powiedział równie cicho, co poprzednio. – Nie bierz tego za żadne wyznanie miłosne. Po prostu czuję, że nie chciałbym cię stracić, dopóki w pełni cię nie poznam. Powiedz mi coś więcej o sobie. Czego się boisz najbardziej na świecie?
Chwilę zastanowiłam się nad tym pytaniem. Czego się boję? Co zdarzyło się w moim życiu, co potwierdziło by jakiś mój największy lęk. Przypomniałam sobie ostatnie wakacje. To, jak Louis zawsze mówił mi, że latam za Mayą, chociaż ona na to nie zawsze zasługuje. Robiłam to, bo nie chciałam być sama. Nie mówię, że nie zależało mi na naszej przyjaźni. Zawsze zależało, czasem za bardzo i to był mój problem. Jednocześnie, kiedy pokłóciłam się z Mayą, nie chciałam wypuścić z rąk Louisa, chociaż wiedziałam, że go nie kocham. Bez niego zostałabym sama. Przypomniałam sobie jeszcze wcześniejsze lata mojego życia. Zawsze wściekałam się na tatę. Nie tylko dlatego, że mnie zostawił. Dlatego, że nigdy nie był, nawet kiedy w rzeczywistości siedział tuż obok mnie. Dlaczego tak bardzo zirytowało mnie, że Maya mieszka z mamą? Przestraszyłam się, że mi ją odbierze, chociaż jest ona jedyną osobą na świecie, której jestem pewna. Wniosek z tego taki, że chyba najbardziej na świecie boję się samotności. Tego, że kiedyś przy moim boku nie będzie nikogo, kto powie, że mnie kocha i zawsze przy mnie będzie. Dlatego robiłam te wszystkie szalone bądź po prostu niezrozumiałe rzeczy. Ze zwyczajnego, ludzkiego strachu.
-Boję się samotności – odpowiedziałam, wpatrując się w niebo, podobnie jak on.
-Czujesz się samotna? – zapytał.
-Obawiam się, że kiedyś będę. Tata… prawie się nie znamy. Mama i Maya, moja przyjaciółka, są w Ameryce. Gdybym się uparła, zostałabym w Watford, ale nie chciałam, bo wiedziałam, że nie będę miała z kim rozmawiać – odparłam. – Dlatego przeniosłam się do dziadków. Żeby nie być kompletnie samotna. Nie czuję się jeszcze tak, ale samotność przychodzi z czasem.
-Dlaczego nie pojechałaś do Ameryki? – zapytał.
-Bo zawsze chciałam mieszkać w Londynie. Chciałam pójść na studia, ale mamę na to nie stać. Tylko bez jej czujnego oka mogę spróbować na to zarobić. Gdyby na mnie patrzyła, z czasem zrozumiałaby, dlaczego to wszystko robię. Dlaczego pracuję i wszystko odkładam. Nie chciałam w niej wzbudzać poczucia winy, dlatego zostałam tutaj – powiedziałam.
-Jesteś wspaniałą osobą, wiesz? – oświadczył i spojrzał na mnie. Dostrzegłam to tylko kątem oka, dlatego też postanowiłam przenieść swój wzrok na jego osobę. – To niesprawiedliwe, że nie dostałaś za to nagrody.
-Życie jest niesprawiedliwe – przyznałam. – Musimy się do tego przyzwyczaić.
I wtedy mnie pocałował. Jego delikatne usta docisnęły się do moich, a język wkradł się między wargi. Całowanie z języczkiem nie było dla mnie nowym doświadczeniem, ale pierwszy raz okazało się tak przyjemne. Starałam się go całować z jak największym zapałem, aby poczuć jak najwięcej. Tylko że… poza fizycznym doznaniem nie było właściwie nic. To nie był pusty pocałunek tak, jak w przypadku Louisa, ale to nie było też to samo, co w przypadku Harry’ego. Moje serce biło szybciej, ale wokół nie było fajerwerków. Nie czułam tej magii.
I to właśnie sprawiło, że po moich policzkach pociekły dwie słone łzy.

Heeeej, korzystając z okazji, chcę Wam złożyć życzenia.
Najlepszego, moje Misie <3 
Zdrowia, szczęścia, pomyślności, bla, bla, bla...
Dużo książek, bogatego Mikołaja,
białych świąt i rodzinnej atmosfery.
I przede wszystkim: aby Wasze marzenia przestały nimi być, a zamiast tego stały się jawą.
Wesołych Świąt!

6 komentarzy

  1. To zakończenie było piękne! Tylko kurde ona może z czasem coś do niego poczuje. Wiem że Harry ma być tu głównym bohaterem ale kurde pokochalam Logana ♥ tobie również życzę Wesołych Świąt i dużo weny na przyszły rok ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Zayn nie uwierzył Lily w tą bajeczkę i powie Hazzie, że ją spotkał. Cieszę się, że Lily nie poczuła tej "magii" podczas pocałunku. Nie chodzi już nawet o to, że jestem #TeamHarry4ever, ale po prostu byłoby za słodko... Chociaż w Twoim przypadku nie muszę się o to martwić. Nikt tak jak ty nie potrafi złamać mojego serduszka...

    Czekam na kolejny rozdział, ale to przecież wiesz, więc nie muszę tego pisać, ale wolę żebyś wiedziała i miała motywację...
    #GadamBezSensu

    OdpowiedzUsuń
  3. Ugh oby Zayn się wygadał Harry'emu kogo spotkał <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Z czasem może go pokocha. To bezpieczniejsze. Nadal jestem za Loganem :)
    Czekam na następny. Była mowa, że dwa w tygodniu... ale może uda się więcej?
    I racja fenomenalne zakończenie. Pewnie nie będzie wiedział co zrobić i mówiąc mu prawdę zepsuje mu ego.
    Bądź co bądź sądzę, że Logan mógłby się stać ideałem gdyby tylko obiecał jej szczerość. Nie wierność, miłość a szczerość.
    Harry to coś toksycznego. Przez to ją do niego ciągnie. Ale to zły związek. Skazany od początku na porażkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. I nie rób błagam z Logana takiego ideała, który usunie się na bok i będzie tylko pilnował by Harry znów jej nie zranił. Zamiast powalczyć i zdobyć. To jej dobrze zrobi. W pewien sposób sprawiłaś, że te obie postacie są do siebie pasują. I wolałabym by nie było nagle udowadniania, że miłość powinna być spontaniczna, zakochani ludzie powinni cierpieć itd.
    Tobie też miłych świąt, abyś zawsze robiła to co kochasz (prócz szkoły to przecież nasz niechciany obowiązek ;) )

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że Zayn się wygada :D

    Cudownie piszesz!

    Zapraszam do mnie: uczuleniowiecaki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń